"Ciągle mamy wspaniałych, niezależnych sędziów"

W Poznaniu odbyła się manifestacja solidarności z sędziami
W Poznaniu odbyła się manifestacja solidarności z sędziami
Źródło: tvn24

Mieszkańcy Poznania wzięli w niedzielę udział w "łańcuchu światła" na znak solidarności z sędziami. - W demokracji władza sądownicza musi być niezawisła i niepoddawana naciskom rządu - mówiła Hanna Maria Zagulska, organizatorka wydarzenia. Impulsem do zorganizowania pikiety było zgłoszenie przez posłów klubu PiS projektu nowelizacji ustaw dotyczących sądownictwa.

W niedzielę w Poznaniu, na placu Mickiewicza, po godzinie 16 odbyła się manifestacja solidarności z sędziami, tak zwany "łańcuch światła".

Zebrani podczas manifestacji mieli ze sobą transparenty oraz flagi Polski i Unii Europejskiej. Skandowali hasła "solidarność naszą bronią" czy "wolne sądy". Tak jak podczas poprzednich "łańcuchów światła" przez kilka minut świecili latarkami w telefonach i przyniesionymi lampkami.

Według danych przekazanych Polskiej Agencji Prasowej przez podkomisarza Macieja Święcichowskiego z zespołu prasowego wielkopolskiej policji, w demonstracji uczestniczyło 400 osób.

"W demokracji władza sądownicza musi być niezawisła"

Organizatorka protestu Hanna Maria Zagulska przekazała, że niedzielna pikieta została zorganizowana w związku ze złożeniem w Sejmie przez posłów klubu PiS projektu "dyscyplinującej sędziów" nowelizacji ustaw.

- W demokracji władza sądownicza musi być niezawisła i niepoddawana naciskom rządu. Mimo że należy walczyć z nieprawidłowościami w sądach, nadwątlenie niezawisłości sędziów i dyscyplinowanie ich nie ma nic wspólnego z usprawnieniem ich pracy. Niszczy demokrację, prawo i państwo - mówiła.

Członkini Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" sędzia Monika Frąckowiak z Sądu Rejonowego w Poznaniu przekonywała w swoim przemówieniu, że projekt nowelizacji to "kolejna próba bata, straszaka na sędziów". - Sędzia, któremu złamano kręgosłup, takimi na przykład "ustawami kagańcowymi", jest zagrożeniem dla obywatela – powiedziała Frąckowiak.

Mówiła, że osoby zaangażowane np. w protesty klimatyczne lub walkę o prawa kobiet "w wyniku działań władzy trafią wcześniej czy później pod sąd". - Jeśli trafią pod sąd, który jest niezależny, to cały czas demokracja jest w jakiś sposób chroniona. Jeśli sądy zostaną przejęte, a do tego zmierza władza (…), to żaden z nas nie może czuć się bezpieczny - dodała.

W rozmowie z TVN24 sędzia oceniła, że "władza wykonawcza przestraszyła się tego, że to, co do tej pory zrobiono, to jest wielka - mówiąc kolokwialnie - lipa".

- System dyscyplinarny się wali, neo-KRS nie może się obronić i została powołana niezgodnie z konstytucją, z naszym prawem krajowym i prawem europejskim - wyliczała. Jej zdaniem, projekt nowelizacji powstał po to, żeby sędziów "wziąć po prostu na smycz i w kaganiec".

"Łańcuch światła" w Poznaniu na znak poparcia dla sędziów

"Łańcuch światła" w Poznaniu na znak poparcia dla sędziów

"Ciągle mamy wspaniałych, niezależnych sędziów"

Wśród przemawiających na wiecu był także socjolog prof. Krzysztof Podemski, który zwrócił uwagę, że poznańskie protesty nazywane "łańcuchami światła" są organizowane od 2015 roku. - Powiedziałbym, że piąty sezon (protestów - red.) rozpoczęty i to by było nawet śmieszne, gdyby nie to, że jest to tragiczne - przyznał.

- Przegraliśmy sprawę Trybunału Konstytucyjnego. Jest on tylko namiastką, jest tylko erzacem. Przegraliśmy sprawę KRS-u. Ale ciągle mamy niezależny Sąd Najwyższy. Ciągle mamy wspaniałych, niezależnych sędziów zrzeszonych w Iustitii i innych stowarzyszeniach, którzy nie boją się protestować i nie boją się wyrażać swoich poglądów – powiedział Podemski.

Socjolog przekonywał, że "to dzięki protestom, dzięki oporowi nie staliśmy się Budapesztem". - Nie ma Budapesztu w Warszawie. Nie będzie też w Warszawie rządów Erdogana i Putina - mówił.

"Jest to polityczne, siłowe przejęcie władzy nad sądami"

Rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" sędzia Bartłomiej Przymusiński w rozmowie z dziennikarzami określił projekt zmian jako ustawę, "która przewiduje tak naprawdę pacyfikację niezależnego sądownictwa".

Według niego złożona nowelizacja to także "realna i bezpośrednia" ingerencja w orzecznictwo. - Za stosowanie prawa europejskiego sędziemu będzie grozić przeniesienie na drugi koniec Polski albo wyrzucenie z zawodu - wskazywał.

Ocenił także, że proponowane zmiany "to likwidacja jakiejkolwiek samorządności sędziowskiej". - Bo kolegia (sądów okręgowych i apelacyjnych - red.) dotychczasowe, składające się z osób wybieranych przez sędziów, będą składały się w tej chwili z nominatów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, czyli prezesów sądów. Czyli jest to polityczne, siłowe przejęcie władzy nad sądami – powiedział.

- Od początku wyciągamy rękę do rządu, mówiąc "trzeba usiąść przy stole i spróbować ten chaos opanować". Niestety to, z czym się spotykamy, to coraz większa agresja słowna w stosunku do nas jako sędziów – stwierdził.

W rozmowie z TVN24 sędzia Przymusiński wskazał, że "jest to ustawa, która budzi najwyższe zaniepokojenie". - A w Europie wręcz wszyscy są zaskoczeni, że można było zgłosić taki projekt ustawy w państwie, które jest członkiem Unii Europejskiej - dodał.

Nowy projekt PiS dotyczący sądownictwa

W czwartek wieczorem posłowie klubu Prawa i Sprawiedliwości złożyli w Sejmie projekt nowelizacji przepisów o ustroju sądów, Sądzie Najwyższym a także o sądach administracyjnych, wojskowych i prokuraturze.

Propozycja klubu PiS zakłada między innymi "możliwość złożenia z urzędu takich sędziów, którzy domniemywaliby sobie możliwość podważania Krajowej Rady Sądownictwa". Zakazuje też sędziowskim samorządom "podejmowania uchwał wyrażających wrogość wobec innych władz".

Projekt wprowadza też zmiany w procedurze wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.

CZYTAJ WIĘCEJ O PROJEKCIE POSŁÓW PRAWA I SPRAWIEDLIWOŚCI >

ZOBACZ SZCZEGÓŁY PROPONOWANYCH ZMIAN PUNKT PO PUNKCIE >

Autor: akr//kg / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: