Policja zwróciła uwagę na auto stojące od kilku dni na jednej z bocznych dróg gminy Pozezdrze (województwo warmińsko-mazurskie). Okazało się, że zostało skradzione. Zatrzymany w tej sprawie 46-latek tłumaczył, że musiał je ukraść, bo spóźniłby się na przesłuchanie w prokuraturze.
- Mężczyzna został przekazany policjantom z ełckiej komendy. Grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności. Sąd, na wniosek prokuratury, zastosował wobec niego tymczasowy areszt na okres dwóch miesięcy – mówi aspirant Agnieszka Filipska z Komendy Powiatowej Policji w Węgorzewie.
Chodzi o 46-letniego mieszkańca gminy Węgorzewo, który został w piątek (9 kwietnia) zatrzymany przez policję. Wszystko zaczęło się od tego, że węgorzewscy kryminalni zwrócili uwagę na bmw, które od kilku dni stało na jednej z bocznych dróg gminy Pozezdrze. Po sprawdzeniu w systemach teleinformatycznych okazało się, że zostało kilka dni wcześniej skradzione na terenie Ełku. Mundurowi, na podstawie nagrań monitoringu z miejsca kradzieży, wytypowali podejrzanego.
"Z jednej z ełckich przychodni zabrał kurtkę z kluczykami"
Oświadczył, że był zmuszony ukraść samochód, ponieważ spóźniłby się autobus i nie dojechałby na przesłuchanie do prokuratury.
- Nadmienił, że skorzystał z okazji i z jednej z ełckich przychodni zabrał kurtkę z kluczykami, po czym odjechał skradzionym bmw – zaznacza asp. Filipska.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP w Węgorzewie