Siedmioletni chłopiec zginął w pożarze, który wybuchł w nocy w jednym z budynków komunalnych w Bielsku Podlaskim. Dwie osoby trafiły do szpitala.
- Ze wstępnych ustaleń strażaków wynika, że pożar rozpoczął się na poddaszu - powiedział w rozmowie z TVN24 Jan Szkoda ze straży pożarnej w Bielsku Podlaskim. Akcja gaśnicza została już zakończona.
W budynku mieszkało pięć rodzin, w sumie 17 osób.
- Zgłoszenie o pożarze otrzymaliśmy przed północą minionej nocy. Ze zgłoszenia wynikało, że pali się mieszkanie na poddaszu. Zajmowała je czteroosobowa rodzina - poinformowała Agnieszka Dąbrowska z policji w Bielsku Podlaskim. Jak dodała, po ewakuacji lokatorów okazało się, że brakuje siedmioletniego chłopca z mieszkania, w którym wybuchł pożar.
W czasie dogaszania pożaru strażacy znaleźli w jednym z pomieszczeń ciało siedmioletniego chłopca. Dwie osoby - jego matka i dwuletnia siostra - trafiły do szpitala.
Ewakuacja mieszkańców
Pozostałe osoby udało się bezpiecznie ewakuować, ich życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Zapewniono im tymczasowy nocleg na terenie miasta.
Dokładna przyczyna pożaru będzie dopiero ustalana. Najprawdopodobniej powodem był piec kaflowy, który znajdował się w mieszkaniu.
Mieszkańcy nie mogą na razie wrócić do domu, zniszczona jest bowiem konstrukcja dachowa.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24