Zagadkowe samobójstwo w Izbie Wytrzeźwień w Tychach. 46-letni mężczyzna powiesił się w monitorowanej sali. Zrobił to w pozycji półsiedzącej, na jednorazowym prześcieradle z flizeliny przywiązanym do kaloryfera. Sprawę bada prokuratura.
W poniedziałkowe popołudnie 45-letni mieszkaniec Rybnika trafił do izby wytrzeźwień. W wydychanym powietrzu miał ponad dwa promile alkoholu. Po badaniu, zgodnie z procedurami, został zamknięty w jednej z sal.
Na łóżku obok leżał inny pijany mężczyzna. Wkrótce 45-latek powiesił się na jednorazowym prześcieradle z flizeliny przywiązanym do kaloryfera.
"Wstrząsająca sprawa"
Mężczyzna w swojej okolicy uchodził za osobę spokojną i zrównoważoną. - Jak szedł, to się ukłonił, dzień dobry powiedział i szedł dalej. Ja nie mogę o nim nic powiedzieć złego – mówi jedna z sąsiadek mężczyzny.
Inna dodaje: - Wstrząsająca sprawa i bardzo przykra. Bardzo sympatyczny pan, będzie go nam tutaj brakowało.
Okoliczności, w jakich powiesił się mężczyzna badają już śledczy.
- Na pewno jest to zdarzenie z kategorii bulwersujących, niecodziennych i zastanawiających również dla organów ścigania – mówi Agata Słuszniak z Prokuratury Rejonowej w Tychach.
Doszło do zaniedbań?
Alicja Kazimierska, kierownik Izby Wytrzeźwień w Tychach twierdzi, że nie można było nic zrobić - nie było bowiem żadnych symptomów wskazujących na to, że mężczyzna chce sobie zrobić krzywdę. Jak dodaje, trudno też tak umieścić kamerę, by obejmowała wszystko, bo zawsze znajdzie się miejsce, które – jak się wyraziła – będzie poza jej okiem.
Prokuratorzy zabezpieczyli zarówno dokumentację izby wytrzeźwień, jak i monitoring z pobytu mężczyzny, czyli ponad trzy godziny nagrań.
- Na podstawie zabezpieczonych dowodów i części monitoringu, który został już przez nas odtworzony, można stwierdzić, że mogło dojść do zaniedbań - przyznaje Słuszniak.
mac/fac
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24