Pijany pracownik ubojni w łódzkich Galewicach pokłócił się z nowym kolegą i strzelił mu w głowę z urządzenia do uboju bydła. Postrzelony przeżył. 41-latkowi za próbę zabójstwa grozi dożywocie.
41-letni pracownik galewickiej ubojni przyszedł do pracy pijany. Od razu pokłócił się z nowo przyjętym do pracy 20-latkiem. Spór "rozstrzygnął" za pomocą pistoletu ubojowego. Przystawił go do głowy współpracownika i strzelił. Potem uciekł.
Postrzelonego przetransportowano w stanie krytycznym śmigłowcem do szpitala Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Przeszedł operację i jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Strzelił, bo "się należało"
Sprawca nie uciekł daleko, został zatrzymany, gdy pił wódkę na łące pół kilometra od ubojni. W chwili zatrzymania był prawie nieprzytomny. Pytany dlaczego próbował zabić 20-latka powiedział tylko: "należało mu się".
Po nocy spędzonej w areszcie mężczyzna przyznał się do próby zabójstwa, odmawiając podania powodów. Po przesłuchaniu przez prokuratora najprawdopodobniej usłyszy zarzut próby zabójstwa, za co grozi mu dożywocie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja Łódź