Zespół parlamentarny ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M w Smoleńsku powstał w tej kadencji Sejmu w październiku 2016 roku. W jego skład weszło 159 posłów i 26 senatorów - wszyscy z klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Od chwili założenia zespołu, czyli od ponad czterech miesięcy, zrzeszeni w nim parlamentarzyści nie zebrali się jednak ani razu. W czwartek w RMF FM była pytana o to członkini zespołu, posłanka Elżbieta Kruk (PiS).
- Ja nie będę tutaj broniła, bo rzeczywiście zespół powstał i nie ma innej odpowiedzi: no nie pracuje w tej chwili, rzeczywiście - przyznała Kruk.
- To nie ja odpowiadam za prace tego zespołu. Czy upominałam się o to, żeby pracował? A ja nie widzę potrzeby w tej chwili, tak? Uważam, że wykonują swoje zadania organa państwa do tego powołane - dodała. - Prowadzone jest postępowanie przez prokuraturę. Jest podkomisja stworzona w MON badająca tę kwestię, i to są właściwe miejsca. Nie ma aż takiej, w moim odczuciu, pilnej potrzeby pracy tego zespołu w tej chwili - przekonywała.
- Zwrócę się do pana posła Jacka Świata (szefa zespołu - red.) z wnioskiem, żebyśmy się zebrali na następnym posiedzeniu - zadeklarowała posłanka PiS.
PO: przyznanie się do hipokryzji
- W ten sposób pani Kruk przyznała, że to jest element polityki PiS-u - komentuje w rozmowie z TVN24 poseł Krzysztof Brejza (PO).
- Nie ma obecnie zapotrzebowania politycznego na podgrzewanie atmosfery, dlatego zespół nie działa. Pani Kruk przyznała, że ten zespół jest organem politycznym PiS-u. Tu nie chodzi o wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej, tylko o robienie polityki na tej tragedii - stwierdza.
Jego zdaniem fakt, że zespół nie zebrał się od momentu powstania ani razu to rzecz "skandaliczna". - PiS przyznaje się oficjalnie do gry politycznej, brutalnej. Do wielkiej hipokryzji - mówi Brejza.
Autor: ts/sk / Źródło: RMF FM, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Komisja Badania Wypadków Lotniczych