Aleksandra Łapiak, posłanka Suwerennej Polski, nie chciała rozmawiać z dziennikarzami na sejmowym korytarzu. Kiedy ich zauważyła, wyciągnęła telefon i przyłożyła go do ucha. Reporterzy zwrócili uwagę, że nikt do niej nie dzwonił.
Chcieli z nią porozmawiać reporterzy - Radomir Wit z TVN24 i Justyna Dobrosz-Oracz z "Gazety Wyborczej". Kiedy posłanka zobaczyła ich na sejmowym korytarzu, wyciągnęła z torebki telefon i przyłożyła do ucha. - Przepraszam najmocniej - powiedziała do dziennikarzy, idąc przed siebie.
Reporterzy zwrócili jej uwagę, że na telefonie nie jest włączone żadne połączenie i "nikt do niej nie dzwoni". Na ekranie widoczna była tapeta. Wtedy zakryła telefon drugą ręka i dalej szła korytarzem.
- Wiesz co? Ja zadzwonię do ciebie, dobrze? - mówiła do telefonu posłanka. Nie zatrzymała się, nie porozmawiała z dziennikarzami.
Łapiak to polityczka Suwerennej Polski, partii Zbigniewa Ziobry. W tej kadencji głos z mównicy zabrała tylko jeden raz - w marcu 2021 roku, kiedy Sejm zajmował się obywatelskim projektem ustawy "Tak dla rodziny, nie dla gender".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24