Zatrzymany przez policję za prowadzenie po alkoholu poseł PiS tłumaczy, że owszem, był pod wpływem, ale... owoców. - Jestem chory, mam cukrzycę i jadłem po drodze kilka jabłek. I nie zasłaniałem się immunitetem - mówił w TVN24 Marek Łatas. To tłumaczenie może nie wystarczyć. - Będą konsekwencje - deklarował Joachim Brudziński w "Trójce".
Poseł PiS Marek Łatas został zatrzymany przez świętokrzyskich policjantów w środę w podkieleckich Chęcinach, gdy pod wpływem alkoholu kierował samochodem. Według Radia Kielce miał 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Nie protestował, gdy funkcjonariusze sprawdzali stan jego trzeźwości, nie zasłaniał się też immunitetem.
Jednak prokuratura już zapowiedziała, że wystąpi z wnioskiem o uchylenie mu immunitetu, by postawić zarzut prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwym. Jak wyjaśnił PAP rzecznik świętokrzyskiej policji nadkom. Krzysztof Skorek, Łatas podczas zatrzymania nie ujawnił patrolowi, że jest parlamentarzystą; fakt iż jest on osobą, którą przed odpowiedzialnością karną chroni immunitet, został ujawniony dopiero później.
W TVN24 Łatas deklarował, że nie pił, zanim zasiadł za kółko. - Jechałem do Warszawy, pogoda była kiepska, a znajomy poprosił mnie, żebym poprowadził. Czułem się dobrze, nie byłem świadomy, że alkomat może wykazać alkohol - zarzekał się. Skąd zatem wydychany wynik?
Promile po jabłkach?
- Jestem chory, mam cukrzycę i jadłem po drodze kilka jabłek. Dzień wcześniej wypiłem może ze dwa drinki wieczorem. Takie przypadki się w historii zdarzają - tłumaczył poseł. Zapewnił też, że alkomat wykazał nie 0,7, tylko 0,34 jednostek alkoholu w wydychanym powietrzu.
Te słowa oburzyły internautę pana Adama z Tarnowa. - Alkomaty wskazują wartość alkoholu we krwi w mg/l i chcąc podać tę wartość w promilach, należy wskazania alkomatu przemnożyć przez 2,1. Wówczas otrzymamy wynik w promilach. Zatem wynik 0,7 promila to właśnie te 0,34 mg/l wykazane przez alkomat. Ot i cała prawda. Poseł manipuluje informacją, podając wartość, a nie podając jednostek, w jakich ta wartość była wyrażona - napisał na Kontakt TVN24.
Brudziński: będą konsekwencje
Łatas zapewnił też, że nigdy nie usiądzie za kierownicą pod wpływem alkoholu i dobrowolnie podda się karze ze strony klubu. A że konsekwencje będą, zapowiedział w radiowej "Trójce" przewodniczący zarządu głównego PiS Joachim Brudziński. Przeprosił też za zachowanie Łatasa, choć, że "w tak licznym klubie taka sytuacja może się zdarzyć". - Nie ma tu żadnych słów usprawiedliwienia w sprawie zachowania polityka, którego skądinąd bardzo lubię. To bardzo miły i sympatyczny poseł - zapewnił.
Za jazdę po pijanemu grozi do 2 lat więzienia i utrata prawa jazdy.
Kontakty ze "wspomaganiem"?
Łatas to nie jedyny poseł Prawa i Sprawiedliwości, który w ostatnim czasie miał problemy z alkoholem. Pod koniec zeszłego roku jeden z cypryjskich hoteli oskarżył Karola Karskiego i Łukasza Zbonikowskiego o to, że pod wpływem napojów wyskokowych zniszczyli dwa wózki golfowe.
Źródło: IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fotorzepa