Nie widzę powodu, dla którego Kościół i jego ludzie nie mogliby uczestniczyć w polityce - powiedział w "Faktach po Faktach" Jarosław Sellin (PiS). Stwierdził, że granicę takiej ingerencji wyznaczył sobie sam Kościół. Przeciwnego zdania był Adam Szejnfeld (PO), który opowiedział się za zdecydowanym rozdziałem państwa od Kościoła.
- Jeżeli rozumiem politykę jako roztropne działanie na rzecz dobra wspólnego, rozpoznawanie tego dobra wspólnego, a potem działanie na jego rzecz, to nie widzę powodu, dlaczego Kościół i ludzie Kościoła nie mogliby uczestniczyć w takim rozumieniu polityki. Też rozpoznawać, co jest dobrem wspólnym, wypowiadać się na temat tego dobra i postulować pewne rzeczy - argumentował Sellin.
Zapytany, gdzie jest granica tej interwencji, odpowiedział, że Kościół sam ją sobie wyznaczył, np. zabraniając kapłanom startu w wyborach parlamentarnych.
I dodał: - Nie można Kościołowi zabronić roztropnego uczestnictwa w dobru wspólnym, jakim jest działalność polityczna. Nie widzę tu żadnego problemu.
Sellin podkreślił, że Kościół cieszy się autorytetem u dużej części społeczeństwa i "wręcz ma być prawo pytany, co myśleć o różnych rzeczach publicznych". Polityk dodał, że ustawy głosowane w Sejmie "mają charakter moralny", dlatego Kościół może zabierać głos ws. in vitro czy związków partnerskich.
- Ustawy nie są pisane w episkopacie, natomiast głos moralny wynikający z katolickiej nauki społecznej (...) jest przez katolików (...) poważnie brany pod uwagę i z tego mogą też wynikać prace nad ustawami. Nie ma w tym nic dziwnego - argumentował.
Szejnfeld: nie ma wątpliwości co do rozdziału Kościoła od państwa
Drugi z gości programu, Adam Szejnfeld, stwierdził, że rozdział państwa i religii jest rozstrzygnięty "bez żadnych wątpliwości" w konstytucji, która mówi o wzajemnej niezależności tych dwóch podmiotów.
Podkreślił jednak, że przedstawiciele Kościoła tak samo jak fundacje, organizacje pozarządowe mają prawo zgłaszać swoje pomysły, ale "jest kwestia, co z tym zrobią politycy".
- Jeśli mamy kampanię wyborczą i dowiadujemy się (...), że przedstawiciele Kościoła, czyli księża angażują się, wręcz agitują za określonym kandydatem lub partią polityczną, to mamy oczywiście wielki znak zapytania o co chodzi - powiedział Szejnfeld.
Przekonywał, że słuchając wypowiedzi polityków PiS nie można być pewnym, czy z wzajemnej niezależności tych dwóch instytucji korzystałby rząd pod wodzą polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Autor: pk//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24