Adrian M., który w zeszłym roku porwał 10-letnią Maję z Wołczkowa mówił, że kierowały nim głosy. Po wielu miesiącach obserwacji biegli stwierdzili, że mężczyzna jest niepoczytalny i powinien przebywać na leczeniu w zakładzie zamkniętym. Decyzję, czy tak się stanie, podejmie sąd.
Prokuratura nie chce procesu Adriana M. Postanowiła zamknąć śledztwo, gdy po wielomiesięcznej obserwacji biegli psychiatrzy stwierdzili, że mężczyzna jest niepoczytalny i powinien przebywać w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
Kierowały nim głosy w głowie
Wcześniej śledczy nie byli tego pewni, choć podczas przesłuchań Adrian M. mówił, że jego działaniami kierują głosy w głowie. Miały one go skłonić do porwania 10-latki. Opinia biegłych po obserwacji była jednoznaczna. Według nich gdyby Adrian M. wyszedł na wolność mógłby porwać kolejne dziecko. Uznali oni, że takiej osobie nie należy wytaczać procesu ani skazywać jej na więzienie, ale musi być skierowana na leczenie.
W środę sąd miał wysłuchać biegłych psychologów i psychiatrów, ale nie dotarli oni na rozprawę. Odczytano jedynie zeznania poszkodowanej dziewczynki oraz wysłuchano Adriana M. Natomiast decyzja, czy sąd przychyli się do wniosku prokuratury o umorzenie postępowania i skierowanie 32-latka na przymusowe leczenie w zakładzie zamkniętym zapadnie na kolejnym posiedzeniu, 26 września.
Jeśli Adrian M. trafi na przymusowe leczenie, co pół roku będzie badany przez biegłych. Gdyby stwierdzili oni, że został wyleczony, mógłby wyjść na wolność.
W normalnym trybie sądowym mężczyźnie groziłoby do pięciu lat więzienia.
Porwanie 10-latki
10-letnia Maja z Wołczkowa pod Szczecinem zaginęła 14 kwietnia zeszłego roku, gdy wracała ze szkoły do domu. Dziewczynka po lekcjach wsiadła do autobusu. Jak informowała policja, o godzinie 16:30 wysiadła z niego w Wołczkowie. Do domu jednak nie dotarła.
Została zarejestrowana na monitoringu pobliskiej restauracji. Widać było moment wejścia Mai w uliczkę, przy której mieszkała. Monitoring nagrał też, że z uliczki chwilę później wyjeżdżał obcy samochód.
W poszukiwania dziecka zaangażowanych było ok. 100 policjantów, a także Mobilne Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych, bezzałogowy samolot typu dron oraz policyjny śmigłowiec. Polska policja współpracowała ściśle z policją niemiecką. Uruchomiono także pierwszy raz w Polsce procedurę Child Alert. Jest to system polegający na jak najszybszym rozpowszechnianiu informacji o zaginionym dziecku.
Odnaleziona na niemieckiej autostradzie
Maja została odnaleziona 15 kwietnia na terenie Niemiec. O godz. 11:00 do policji niemieckiej dotarła informacja, że poszukiwany samochód stoi przy autostradzie w miejscowości Friedland. Około godziny 14 funkcjonariusze odnaleźli pojazd. Byli w nim porywacz i dziecko.
Przy próbie ucieczki dziewczynka złamała nogę, była hospitalizowana, a potem przez długi czas pozostawała pod opieką psychologów i psychiatrów.
Autor: mart//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24