Skutek tego wyroku będzie odwrotny od zamierzonego - tak były minister sprawiedliwości, profesor Zbigniew Ćwiąkalski skomentował we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 orzeczenie w sprawie szefa koszalińskiego więzienia. Dyrektor Krzysztof Olkowicz ponosi konsekwencje tego, że wpłacił 40 złotych grzywny za chorego psychicznie mężczyznę skazanego za kradzież wafelka.
We wtorek sąd drugiej instancji utrzymał wyrok z maja tego roku, zgodnie z którym szef Służby Więziennej w Koszalinie bezprawnie zapłacił grzywnę za osadzonego. Sąd uznał, że zachowanie Krzysztofa Olkowicza cechuje się społeczną szkodliwością i jest niedopuszczalne w przypadku osoby piastującej ważne stanowisko w systemie służby więziennej.
Zdaniem Ćwiąkalskiego w opinii publicznej ten wyrok odgrywa odwrotną rolę, niż powinien. - Sąd mógł przecież uznać, że w ogólne nie ma szkodliwości takiego zachowania i uniewinnić Olkowicza - przekonywał były minister sprawiedliwości na antenie TVN24. Dodał, że jego zdaniem prokurator już wcześniej powinien umorzyć postępowanie. - Ale nie chciał tego zrobić, bo statystycznie to było korzystne, sprawa samograj, dyrektor zapłacił, więc sąd go skaże - mówił prawnik.
Skazany za kradzież wafelka wartego 99 groszy
3 września 2013 roku do koszalińskiego aresztu trafił Arkadiusz K., który nie zapłacił 100 zł grzywny za kradzież wafelka wartego 99 groszy. Grzywnę zamieniono mu na 5 dni aresztu. O powodach osadzenia mężczyzny Olkowicz dowiedział się trzy dni później. Zaprosił więźnia na rozmowę, po której nabrał podejrzeń, że Arkadiusz K. cierpi na schorzenie psychiczne i nie powinien przebywać w areszcie. Dlatego postanowił wpłacić za niego pozostałe 40 zł grzywny. O przygotowanie potrzebnej kwoty poprosił swoją sekretarkę, a uiszczenie wpłaty zlecił zastępcy dyrektora aresztu śledczego. - Problem polega na tym, że sąd nie chciał przyznać, że ten mężczyzna w ogóle nie powinien trafić do więzienia. Myślę, że jest to sygnał dla sądów, że trzeba dokładniej sprawdzać, kogo chce się posłać do zakładu karnego - zaznaczył Ćwiąkalski.
"Sąd pcha ludzi do więzienia"
Podobnego zdania jest kryminolog i ekspert ds. więziennictwa dr Paweł Moczydłowski. We "Wstajesz i wiesz" przypomniał on sprawę Radka Agatowskiego - niepełnosprawnego intelektualnie mężczyzny, który trafił za kraty za drobne kradzieże. - To był pierwszy znany przypadek, kiedy sąd pcha do więzienia osoby, które nie powinny się tam znaleźć. Interwencja Olkowicza polega na tym, że pomaga on wymiarowi sprawiedliwości, to była prospołeczna motywacja. Uiścił grzywnę, stało się to powodem donosu - stwierdził Moczydłowski.
"Uprzejmie donoszę.."
Sprawa Olkowicza trafiła na wokandę po tym, jak jego podwładni donieśli do Ministerstwa Sprawiedliwości o wpłaceniu grzywny za Arkadiusza K. Powiadomili resort o podejrzeniu naruszenia przez dyrektora przepisu, który zabrania uiszczania grzywny, jeśli nie jest się bliską osobą ukaranego.
- To, co wyszło z tej sprawy, uwłacza wymiarowi sprawiedliwości - podsumował Moczydłowski.
Olkowicz zapowiedział, że jeśli będzie taka możliwość, to odwoła się od wyroku.
Autor: eos//rzw / Źródło: tvn24