- Będę dbał o to, aby ksiądz i siostra zakonna byli traktowani jako obywatele niepozbawieni praw. Będę dawał szansę, aby środowiska lewicowe także miały swoje miejsce - powiedział w "Faktach po Faktach" Bogdan Zdrojewski. Minister kultury odpowiedział na postulaty Prawa i Sprawiedliwości, które domaga się większego pluralizmu w dziedzinie kultury.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego obecnie instytucje kultury są opanowane przez lewicę i finansowane są dzieła, które "niszczą wspólnotę narodową." Politycy PiS zapowiedzieli, że po dojściu do władzy przywrócą pluralizm w tej dziedzinie dopuszczając do głosu prawicowych artystów.
Bogdan Zdrojewski komentując te zapowiedzi zaznaczył w "Faktach po Faktach", że nadal będzie stanowczy w polityce, którą prowadzi. - Będę dbał o to, aby ksiądz i siostra zakonna byli traktowani jako obywatele niepozbawieni praw. Będę także (...) dawał szansę, aby te środowiska lewicowe, które chcą uczestniczyć w sztuce, także miały swoje miejsce - powiedział.
Minister podkreślił, że będzie reprezentował "najszerszy środek - spektrum opinii publicznej, która życzy sobie szanowania praw wszystkich obywateli." - Staram się, aby różne wrażliwości mogły znaleźć swoje miejsce i spełnienie w określonych propozycjach artystycznych - mówił.
"Bogata, różnorodna, interesująca"
Zdrojewski zaznaczył jednak, że nie zgadza się zarówno ze skrajną lewicą, jak i prawicą, które - jak mówił - "najchętniej by się nawzajem wyeliminowały". Podkreślił, że będzie stał na straży interesów obu stron. - Ale nie pozwolę na to, aby jedna strona eliminowała drugą, bo to jest z puntu widzenia polskiej racji stanu niewłaściwe - powiedział.
Minister zaznaczył, że polska kultura jest na tyle bogata, różnorodna i interesująca, że nie należy eliminować czegokolwiek "z pejzażu różnych możliwości."
Dodał, że wydatki związane z administracyjną publiczną muszą dotyczyć interesów szerokich grup społecznych.
Muzeum źródłem konfliktu
Zdrojewski odpowiadał w "Faktach po Faktach" na zarzuty związane z przyznaniem przez ministerstwo kultury 6-milionowej dotacji na budowę muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego przy Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie.
Jak mówił, muzeum jest finansowane od 5 lat - w pierwszych dwóch latach uchwałą całego Sejmu, a nie tylko ministra kultury. Dodał, że decyzja o budowie muzeum została podjęta jeszcze wcześniej, bo w 2005 r., kiedy Platforma nie sprawowała władzy. - Trzeba pamiętać, że wówczas przeznaczono najpierw 20, a później 40 milionów zł na budowę muzeum Jana Pawła II. My kontynuujemy to przedsięwzięcie z satysfakcją - przyznał.
- Nie można w żadnym wypadku powiedzieć, że Ministerstwo Kultury finansuje budowę Świątyni Opatrzności Bożej. Muzeum Jana Pawła II i kardynała Wyszyńskiego jest wyraźnie wyalienowaną częścią tej budowli, z osobnymi wejściami i osobnymi szybami windowymi - tłumaczył.
Dodał, że takie postacie jak Jan Paweł II, Fryderyk Chopin czy Lech Wałęsa muszą mieć w Polsce obiekty i instytucje, które będą przypominać o ich dorobku.
"Kościół notorycznie wyciąga pieniądze"
Zdaniem Marka Borowskiego, byłego marszałka Sejmu "Kościół notorycznie, w taki czy w inny sposób, wyciąga z państwa masę pieniędzy." - Trzeba znać proporcje - w sytuacji, w której wiele przedsięwzięć nie otrzymuje 30 czy 50 tysięcy złotych, dotacja 6 mln zł na muzeum może budzić wątpliwości - powiedział w „Faktach po Faktach”.
Z kolei zdaniem Marka Jurka z Prawicy RP, budowa muzeum powinna być od dawna finansowana przez państwo.
Autor: db/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24