Od dwudziestu do czterdziestu procent każdego dnia - tylu pacjentów nie zjawia się bez odwołania na umówione wcześniej wizyty - mówi Marcin Krufczyk, stomatolog, który jest pomysłodawcą portalu niesolidnypacjent.pl. Na czarną listę lekarze wpisali już blisko 150 osób. Materiał magazynu "Polska i Świat"
Choć pacjenci dostają przypomnienia w formie SMS-a, nie wszyscy odwołują wizyty. Stomatolog z Gliwic miał dość i wprowadził karę: 50 złotych dla tych, którzy nie dadzą znać, że nie przyjdą.
- Od dwudziestu do czterdziestu procent każdego dnia - tylu pacjentów nie zjawia się bez odwołania na umówione wcześniej wizyty - mówi Marcin Krufczyk, stomatolog, pomysłodawca portalu niesolidnypacjent.pl.
Portal z "niesolidnymi" pacjentami
Portal pozwala lekarzom na dodanie numeru telefonu pacjenta, który nie odwołał spotkania. - Mniej więcej co dziesiąty, co dwunasty, zapisany pacjent nie zgłaszał się na wizytę, co więcej nie powiadamiał o tym, że rezygnuje - komentuje Andrzej Troszyński, rzecznik Narodowego Funduszu Zdrowia na Mazowszu.
Na Mazowszu najwięcej pacjentów nie przychodzi na umówione wizyty do kardiologa, onkologa, ortopedy i endokrynologa. - Lekarze mogą dodać numer telefonu pacjenta, dzięki czemu inni mają wgląd do tego, czy dany numer należy do solidnego pacjenta - wyjaśnia założyciel portalu.
- Inna osoba, która powinna się dostać i ma kłopoty, przez to nie może pójść. Musi błąkać się albo chodzić do przychodni i pytać, czy coś się nie zwolniło - mówi Jerzy, jeden z pacjentów.
Według wyliczeń stomatologa ze Śląska, gdyby ludzie nie robili sztucznego tłoku, kolejki skróciłyby się o 40 procent. Niesolidnych pacjentów przybywa. Na czarnej liście jest już około 150 osób. Portalem zainteresował się Urząd Ochrony Danych Osobowych - sprawdza, czy medyk nie złamał prawa.
"Numer telefonu jest daną osobową"
- Numer telefonu jest daną osobową, więc żeby mógł go wykorzystywać muszą być przesłanki, które są określone w ogólnym rozporządzeniu o ochronie danych. Będziemy analizować, czy takie przesłanki są spełnione - komentuje Agnieszka Świątek-Druś z Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Pomysłodawca portalu twierdzi, że "nie zdarzają się przypadki, aby osoba, która nie jest lekarzem miała niepowołany dostęp do tej bazy". - Należy pamiętać, w jakim kontekście te dane są przetwarzane. Mówi się o tym, że dany pacjent może być niesolidny. To może prowadzić do ograniczania jego praw w dostępie do świadczeń medycznych - podkreśla Świątek-Druś.
Autor: jt//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24