Proponuję, żeby generał przejrzał statystki z ostatnich lat, jak wiele było tych wypadków. Może wtedy jednak zrozumie, że coś się dzieje - wskazywał w rozmowie z TVN24 Marcin Kierwiński (PO). Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi generała Tomasza Miłkowskiego z "Faktach po Faktach" w sprawie wypadków i kolizji z udziałem samochodów Służby Ochrony Państwa. - Teraz wiemy, jak niekompetentni ludzie zostali powołani na bardzo odpowiedzialne stanowiska - komentował Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna). - Absolutnie nie nadaje się na to stanowisko - dodał.
We wtorek w "Faktach po Faktach" w TVN24 gościem był generał Tomasz Miłkowski. Komendant Służby Ochrony Państwa przyznał, że najważniejsze osoby w państwie są "dobrze chronione". Według niego kolizje samochodów SOP "pewnie zdarzają się za często", ale zaznaczył, że w dniu zdarzenia z udziałem auta wiozącego wicepremier Beatę Szydło w całej Polsce doszło do 1370 kolizji.
- Tak się zdarza, bo tak ruch drogowy czasami wygląda - przekonywał generał Miłkowski.
Kierwiński: "misiewicze" świeżo przyjęci
Do jego wypowiedzi odnieśli się politycy. Marcin Kierwiński (PO) zaproponował, by szef Służby Ochrony Państwa "przejrzał statystki z ostatnich lat, przejrzał, jak wiele było tych wypadków".
- Może wtedy jednak zrozumie, że coś się dzieje, że dzieje się rzecz całkowicie niemożliwa do tej pory, a mianowicie niemal każda z ważnych osób w państwie miała już wypadek - wskazywał.
Jak dodał, za każdy z tych wypadków odpowiadają funkcjonariusze - wcześniej Biura Ochrony Rządu, teraz Służby Ochrony Państwa. - Widać, że wymiana najlepszych kadr przyczyniła się do trwałego obniżenia jakości pracy służb zajmujących się ochroną najważniejszych osób w państwie. Widać, że "misiewicze" świeżo przyjęci na stanowiska nie mają jak podołać obowiązkom, bo po prostu nie mają do tego kompetencji - ocenił Kierwiński.
Meysztowicz: niekompetentni ludzie zostali powołani na odpowiedzialne stanowiska
- Ten okres od czasu, kiedy został powołany, do czasu, kiedy w ogóle się nie wypowiadał, był okresem zdecydowanie lepszym, jeżeli chodzi o opinię o Służbie Ochrony Państwa - stwierdził natomiast Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna), komentując słowa generała Miłkowskiego w TVN24. - Teraz wiemy jak niekompetentni ludzie zostali powołani na bardzo odpowiedzialne stanowiska - dodał.
Zdaniem Meysztowicza wypowiedzi generała Miłkowskiego "świadczyły tylko o tym, że absolutnie się nie nadaje na to stanowisko". - Wychodzi na to, że aby nasi liderzy, premierzy, prezydenci czuli się bezpiecznie, to w ogóle trzeba by było zatrzymać ruch w Polsce, żeby te kolumny mogły swobodnie przejeżdżać - ocenił poseł Nowoczesnej.
Październikowe kolizje
W ubiegłym tygodniu w Imielinie w województwie śląskim doszło do kolizji kolumny rządowej z peugeotem, który zatrzymał się przed przejściem dla pieszych. W jednym z samochodów była wicepremier Beata Szydło. Pierwsze z aut SOP zdążyło zahamować, drugie już nie. Uderzyło w poprzedzający je samochód, ten z kolei wpadł w peugeota.
Kierowca samochodu został ukarany mandatem i punktami karnymi, bo to z jego winy doszło do kolizji.
4 października w Oświęcimiu doszło do wypadku z udziałem radiowozu policyjnego z kolumny prezydenta Andrzeja Dudy.
Kolumna prezydencka z radiowozami na czele podjeżdżała do przejścia dla pieszych. Kierowca trzeciego z kolei radiowozu zatrzymał się, bo zauważył przy przejściu chłopca na hulajnodze. Przepuścił go.
- Kiedy dziecko przeszło, policjant powoli ruszył. Wówczas wbiegł drugi chłopiec, który wpadł na samochód. Uderzył w prawe nadkole i upadł - relacjonowała wówczas rzecznik policji w Oświęcimiu Małgorzata Jurecka.
Chłopcu nic się nie stało. Wrócił do domu po kilku godzinach i wizycie w szpitalu.
Wypadek limuzyny prezydenta
W 2016 roku doszło też do wypadku limuzyny prezydenta.
W czasie przejazdu prezydenckiej kolumny autostradą A4 na terenie województwa opolskiego w jednym z pojazdów uszkodzeniu uległa opona. Prezydentowi Andrzejowi Dudzie ani żadnej z towarzyszących mu osób nic się nie stało.
Wypadek z udziałem Szydło w Oświęcimiu
10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu także doszło do wypadku z udziałem Beaty Szydło.
W tej sprawie toczy się proces.
Prokuratura zarzuca kierowcy fiata seicento, który zderzył się z kolumną rządową, nieumyślne spowodowanie wypadku. Śledczy powoływali się na ustalenia biegłych, którzy stwierdzili, że - niezależnie od używania bądź nie sygnałów dźwiękowych przez pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca seicento. Według nich nie rozeznał on prawidłowo sytuacji na jezdni. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
W połowie marca bieżącego roku krakowska prokuratura okręgowa, która badała sprawę, wystąpiła do sądu w Oświęcimiu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania. Śledczy chcieli wyznaczenia Sebastianowi K. okresu próby wynoszącego 1 rok. Mężczyzna miałby też zapłacić 1,5 tys. zł nawiązki.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24