Jest szansa, że Jaś, dziesięmiesięczny chłopczyk chory na mukowiscydozę, będzie mógł zostać w Polsce na stałe. Policja dotarła do matki chłopczyka. Białorusinka zeznała, że ojcem dziecka jest Polak.
Jeżeli policja potwierdzi tą informacje, to Jaś może otrzymać polskie obywatelstwo, a co za tym idzie - uniemożliwi to jego deportację do Białorusi. Matka dziecka została w czwartek przesłuchana przez śledczych.
Dziecko rodziców, z których jedno jest obywatelem polskim, drugie zaś obywatelem innego państwa, nabywa przez urodzenie obywatelstwo polskie... obuwatelstwo
W środę lubelska prokuratura wystąpiła o wstrzymanie deportacji chorego na nieuleczalną mukowiscydozę Jasia na Białoruś. Zamierza ustalić tożsamość ojca dziecka.
Lubelska prokuratura zwróciła się do sądu, który zdecydował o wydaniu chłopca stronie białoruskiej, o przesłanie postanowienia w tej sprawie wraz z jego uzasadnieniem. Jednocześnie prokuratura złożyła wniosek o wstrzymanie wykonywania postanowienia sądu o deportacji.
Lekarze nie godzą się na deportację
Wcześniej na deportację dziecka nie zgodzili się lekarze. Według nich, stan zdrowia Jasia nie pozwalał, by jechał w tak długą podróż, na Białoruś.
Ambasada białoruska zapewnia, że ośrodek, w którym mógłby zostać umieszczony Jaś, to specjalistyczne centrum medyczne, które specjalizuje się w leczeniu mukowiscydozy. Według strony białoruskiej, ośrodek wyposażony jest we wszelką niezbędną aparaturę i leki.
Niechciane dziecko
Chłopczyk urodził się kwietniu ub. roku w Lublinie. Matka, Białorusinka, zaraz po jego urodzeniu zrzekła się praw rodzicielskich. Przez kilka miesięcy dziecko przebywało w jednym ze szpitali na Lubelszczyźnie. Niedługi czas opiekowała sie nim także matka zastępcza.
Jaś jest chory na nieuleczalną chorobę genetyczną – mukowiscydozę. Wymaga stałej specjalnej opieki.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24