Specjalna analiza zlecona przez Komendanta Głównego Policji ma dać odpowiedź, czy policjanci nie męczą się z nadmierną ilością komputerów. Przynajmniej w niektórych jednostkach. Według policyjnych wyliczeń, pod względem skomputeryzowania, nasi funkcjonariusze zostawiają w tyle wielu ich europejskich kolegów. Na jednego policjanta przypada w Polsce pół komputera.
Według wyliczeń policjantów, mają oni dzisiaj dokładnie 55 746 komputerów, w tym prawie 7,5 tysiąca laptopów. - Nasycenie komputerami, średnio: jeden na dwóch funkcjonariuszy, jest wyższe niż w chociażby w Niemczech i wielu innych krajach europejskich - zwracają uwagą policjanci.
Te liczby nie są jednak powodem do radości, ale do pytań. - Czy tak dużą liczbę kupowanych w ostatnich latach komputerów rozdzielono właściwie na jednostki Policji? - dociekają. Na to pytanie ma dać odpowiedź właśnie analiza zlecona przez Komendanta Głównego Policji.
Chcą zadbać, by sprzęt nie leżał?
Policjanci podkreślają, że jeszcze kilkanaście lat temu komputery były w ich fachu rzadkością, a dziś wykorzystywane są niemal na każdym stanowisku. - Pomagają w skomplikowanych analizach kryminalnych, badaniach laboratoryjnych, sprawdzeniach w policyjnych bazach danych, tworzeniu policyjnych stron internetowych, skróceniu obiegu korespondencji, czy też stworzeniu dokumentacji do prowadzonego postępowania - wyliczają.
Ale mimo tak intensywnego procesu komputeryzacji, co pewien czas pojawiają się głosy, że sprzętu w niektórych jednostkach jest za mało, a w innych nie ma go wcale. - Biorąc pod uwagę powyższe liczby, trudno jest twierdzić, że są one niewystarczające. Pytanie tylko, czy ich podział na poszczególne jednostki został dokonany właściwie? - zastanawiają się policjanci.
- Mogło zdarzyć się tak, że komputery wędrowały do niektórych jednostek przez przypadek, a te o tym nie informowały zgodnie z zasadą, że od "przybytku głowa nie boli". Komendant chce to sprawdzić, bo sprzęt nie może się marnować - usłyszeliśmy w biurze prasowym Komendy Głównej.
Nie chcą popełnić błędów wojskowych
Komendant przyjrzy się komputerowym zakupom, by nie popełnić błędów, które NIK wytknęła w ostatnim czasie ministerstwu obrony narodowej. Kontrolerzy Izby ustalili, że podczas gdy pracownicy MON męczyli się z leciwymi komputerami, za oknem w składnicach kurzyły się nowe (jeden z "zakupów" ministerstwa czekał na swojego pierwszego użytkownika 12 lat). Najgorsze co można było zrobić, to o nie poprosić.
Problem ze składnicami polegał bowiem także na tym, że nawet gdy sprzęt z nich wyjeżdżał, to i tak najczęściej nie trafiał tam, gdzie powinien. - Kontrolerzy NIK ujawnili, że wiele jednostek dostało komputery, mimo że ich nie zamawiały, a inne, które złożyły zamówienia, oczekują na sprzęt do dzisiaj. Dystrybucją sprzętu komputerowego w MON przypomina uznaniowe rozdawnictwo - grzmiała Izba.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu