Policjanci z ruchu drogowego alarmują: brakuje narkotestów. Uniemożliwia im to właściwe kontrolowanie kierowców. - Nie ma narkotesterów w Warszawie - przyznaje w rozmowie z TVN24 jeden ze stołecznych funkcjonariuszy. - Jest potężny deficyt - ocenia inny z małego miasta w zachodniej Polsce. ("Polska i świat")
- Nie ma narkotesterów w Warszawie - przyznaje w rozmowie z TVN24 jeden ze stołecznych funkcjonariuszy.
- Ja od ośmiu lat osobiście nie widziałem narkotestów - mówi inny policjant. - Już jest lipiec, a praktycznie jeszcze nie dostaliśmy (narkotestów - red.) - dodaje z kolei funkcjonariusz policji z dużego miasta wojewódzkiego w południowej części Polski.
- Jest potężny deficyt, potężny brak - ocenia inny, z małego miasta w zachodniej Polsce.
"Realnie tego nie ma"
- Wszyscy wiedza, po czym młodzież zasuwa, a nie ma na czym pracować - podkreśla z kolei policjant z Wydziału Ruchu Drogowego w miejscowości turystycznej.
Dwa lata temu zapytano 17 tysięcy kierowców z 17 krajów Europy, czy chociaż raz w roku zdarzyło im się prowadzić po zażyciu narkotyków. W Polsce przyznał się co dziesiąty. To także europejska średnia. Ilu takich kierowców naprawdę może jeździć po naszych drogach? Policja nawet nie stara się tego szacować, bo przeprowadzanych badan jest zbyt mało.
- To nie tylko tam, gdzie ja pracuję, bo to jest w całej Polsce: to jest raj. To jest raj dla kierowców, którzy nie piją tylko wolą sobie zapalić czy gdzieś tam wciągnąć. I on sobie jedzie, bo wie, że jest pewniak, że mu nikt nic nie zrobi - tłumaczył jeden z funkcjonariuszy.
Komenda Gówna Policji twierdzi z kolei, że policjanci mają wystarczająco dużo narkotestów.
- Na pewno nie ma tego przy sobie każdy patrol. To jestem w stanie potwierdzić. Natomiast niewątpliwie u dyżurnego danej jednostki taki narkotest się znajdzie - zapewnia Radosław Gabryś z Biuro Ruchu Drogowego KGP.
Według przesłanych Rzecznikowi Praw Obywatelskich danych w tym roku policja kupiła lub zamierza kupić 13 345 narkotestów. W służbie każdego dnia jest około trzech tysięcy policjantów.
"Zapalą, dmuchną i jadą dalej"
Kolejny rozmówca TVN24 - policjant wydziału ruchu drogowego z dużego miasta - mówi, że w ciągu roku ma średnio do dyspozycji tylko trzy narkotesty.
Jak sam zresztą dodaje, sami kierowcy drwią z funkcjonariuszy.
- Gdzieniegdzie nieraz słyszymy, że się śmieją. Bo sobie zapalą, jadą, dmuchną i jadą dalej - opowiada.
Jego zdaniem, "policjanci są zniechęcani do tego, by zatrzymywać kierowców".
- Jeśli nie mam stuprocentowej pewności to odpuszczam - tłumaczy. Jak dodał, zwykle są "jakieś tam podejrzenia".
- No ale jak nie jesteśmy w stu procentach pewni, to zostawiamy. Odpuszczamy sobie - mówi.
Podejrzanie zachowującego się kierowcę trzeba bowiem zabrać do szpitala na badanie moczu i krwi.
- Żeby z tym kierowcą pojechać, trzeba zabezpieczyć samochód pod jego nieobecność. Czyli potrzebna jest druga załoga, która w tym czasie będzie auta pilnować - wyjaśnia policjant.
- Samo badanie moczu w szpitalu trwa dobrą godzinę, do dwóch - podkreśla.
Wielu policjantów pojedzie jednak z takim kierowcą do szpitala. Choćby miało to długo trwać.
- Ja osobiście nie odpuszczę. Niezależnie od tego, czy będzie się to komuś podobało czy nie. Ponieważ wiem, jakie zagrożenie taki kierowca stwarza na drodze - wyjaśnia.
Badanie nowoczesnym narkotestem trwa kilka chwil.
Autor: JZ//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24