Do kraju wróciła ostatnia grupa Polaków, którzy przez kilkanaście godzin koczowali na lotnisku Heathrow w Londynie. Choć zmęczeni, są szczęśliwi, że udało im się wrócić do domu na święta.
Nielicznym udało się przebukować bilet na inny lot, inni jednak zostali zmuszeni do spędzenia nocy w hotelu. Pozostali czekali na zapowiedziane przez LOT dwa rejsy specjalne, którymi wracający z Wielkiej Brytanii mogli dotrzeć do kraju.
Podróżni przyznawali, że na lotnisku panował chaos. Niektórzy skarżyli się na polskiego przewoźnika, że nie zapewnił im odpowiedniej opieki ani informacji. - Nie dostaliśmy żadnych bonów na posiłek, nie mówiąc już o hotelu - opowiada jedna z pasażerek. - Nie otrzymaliśmy także odpowiedzi na pytanie, na kiedy przełożono lot - dodaje. Podróżni zapowiadają, że będą występować o odszkodowanie od LOT- u za poniesione koszty.
Polacy zgromadzeni na londyńskim Heathrow przez wiele godzin czekali na informacje, dające nadzieję na na spędzenie świąt z rodzinami w kraju. Dwa poniedziałkowe rejsy LOT-u do Polski, popołudniowy i wieczorny, zostały wcześniej odwołane, ponieważ samolot, który miał zabrać ich do kraju nie mógł wylecieć po nich z Warszawy i wylądować w Londynie.
- Centrum operacyjne w Warszawie znało sytuację, ale było bezradne, ponieważ mgła była porażająca - wyjaśniał dyrektor PLL LOT na W. Brytanię i Irlandię Sławomir Noszczak.
Mgła na angielskich lotniskach
W poniedziałek z powodu złych warunków atmosferycznych odwołano z Heathrow kilkadziesiąt lotów. Opóźnienia w rozkładzie lotów były spowodowane gigantycznym korkiem, jaki utworzył się na lotnisku. Do startu było dwa razy więcej maszyn i dlatego rejsowy samolot LOT-u był opóźniony o półtorej godziny.
Średnio z lotniska Heathrow korzysta, startując i lądując, ok. 1.250 samolotów dziennie. Przewoźnicy sugerują pasażerom, by na bieżąco sprawdzali informacje na stronach internetowych przewoźników, bądź telefonicznie, czy ich lot nie został odwołany.
Źródło: TVN24, RMF FM, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24