"Obłędem" nazywa Radosław Sikorski to, co stało się po publikacji tekstu "Rzeczpospolitej" o rzekomych śladach trotylu na wraku tupolewa, a zwłaszcza oskarżenia Jarosława Kaczyńskiego. - Nie wierzę, żeby ludzie w Polsce powierzyli kiedykolwiek ster władzy tym, którzy na podstawie nierzetelnego artykułu oskarżają kogoś o morderstwo - mówił szef MSZ. - Ufam Polakom, że oni takiego szaleństwa nigdy nie popełnią - dodawał.
Jak ocenił minister w "Kropce nad i", zarzuty szefa PiS pod adresem rządu i nazwanie katastrofy smoleńskiej "morderstwem 96 osób", było oskarżeniem o "zbrodnię najcięższą z możliwych" na podstawie "nierzetelnego artykułu prasowego".
"Nie wierzę w takie szaleństwo"
- Jestem demokratą, walczyliśmy w Polsce o demokrację, której podstawowym założeniem jest to, że generalnie rzecz biorąc naród ma rację - mówił Sikorski. I dlatego, jak dodał, nie wierzy by ten naród powierzył kiedykolwiek władzę ludziom, którzy wysuwają tak ciężkie oskarżenia nie mając dowodów.
- Ja po prostu ufam Polakom, że oni takiego szaleństwa nigdy nie popełnią - podkreślił Sikorski.
Zaufanie do rosyjskich służb? "Bardzo ograniczone"
Zapytany, czy nie boi się zapowiedzianych przez prezesa PiS rozliczeń tych, którzy są winni zaniedbań ws. Smoleńska, Sikorski przytoczył słowa "pewnego zakonnika". - Powiedział mi, że złe uczynki są karane w świecie pozagrobowym, a dobre uczynki w świecie doczesnym. Tym dobrym uczynkiem było to, że zaraz po katastrofie zadzwoniłem do Jarosława Kaczyńskiego.
Chwilę później szef polskiej dyplomacji zgodził się, że wypełnił tym "swój obowiązek", za który - jak ocenił - "jest dzisiaj zniesławiany przez Jarosława Kaczyńskiego. - Ja w odróżnieniu od niego mam zaufanie do polskich instytucji - do niezależnej prokuratury i sądownictwa - zaznaczył minister. Jako "bardzo ograniczone" określił z kolei swoje zaufanie do służb rosyjskich.
A to dlatego, że, jak wskazał Sikorski, Rosja od wielu miesięcy nie wypełnia na przykład zobowiązania samego prezydenta Miedwiediewa, który obiecał rodzinom powrót wraku do Polski. - Uważam, że to można byłoby przyspieszyć. (...) Mamy pliki not w tej sprawie do strony rosyjskiej i nie rozumiemy dlaczego wrak nie jest jeszcze w Polsce - przyznawał szef polskiej dyplomacji. Zapewnił przy tym, że "za każdym razem gdy rozmawia ze swoim rosyjskim odpowiednikiem, podnosi tę sprawę". Najbliższą okazję, z której zamierza skorzystać, będzie miał jeszcze w tym miesiącu. - Po aferze trotylowej mam dodatkowe argumenty żeby tę sprawę wreszcie rozwiązać - podkreślił.
"To czysta polityka a nie próba wyjaśnienia"
Sikorski nie odpowiedział, czy jego zdaniem wszystko to, co działo się z i wokół artykułu "Rzeczpospolitej" o rzekomym trotylu na wraku tupolewa, było prowokacją. - Nie wiem, czy to jest prowokacja, to na pewno jest obłęd. (...) Tego typu najcięższe oskarżenia można rzucać tylko wtedy, kiedy ma się absolutną pewność - powtarzał minister.
W jego ocenie działania PiS-u w tym kontekście, a w szczególności zwoływanie kolejnych konferencji, świadczą dobitnie o tym, że "nie mamy do czynienia z próbą wyjaśnienia katastrofy, tylko z czystą polityką". - Każdy obywatel, jeśli podejrzewa popełnienie przestępstwa, ma obowiązek powiadomić o tym prokuraturę. PiS nie powiadamia prokuratury - wskazywał Sikorski.
Autor: ŁOs/tr / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24