Priorytetem na pokładzie samolotu jest bezpieczeństwo i od rozeznania załogi zależy, czy pasażer spełnia jego wymogi, powiedziała w TVN24 była stewardessa Ewelina Różańska. I przekonuje, że ten zawód wybiera się z miłości, mówiąc o swojej koleżance z samolotu Rokitów.
- Na pokładzie rządzi kapitan, on jest tym "guru". Pasażer płaci pieniądze za bilet i wymaga komfortowej obsługi, ale my - jako załoga - zapewniamy nie tylko obsługę, a również bezpieczeństwo. To jest priorytet - podkreśla Różańska.
Dlatego dla załogi każda osoba, która stawia z jakiegoś powodu opór czy wręcz się awanturuje, jest osobą niebezpieczną.
- Pokład to nie jest boisko. To jest miejsce zamknięte, gdzie załoga pokładowa jest i ochroniarzem i lekarzem i stewardessą. My musimy rozstrzygnąć, czy osoba nadaje się do lotu, czy trzeba ją usunąć z pokładu - podkreśla.
Miłość w zawodzie
Czy zachowanie Jana Rokity było jednak "wystarczająco agresywne", aby wyprowadzić go w kajdankach z pokładu? W wypowiedzi dla TVN24 Nelly Rokita, która była świadkiem zatrzymania męża powiedziała, że absolutnie nie. To według niej zachowanie stewardessy było prowokujące. Taki rozwój zdarzeń wyklucza jednak gość "Poranka".
- Ja nie sądzę, że tamta stewardessa zatrudniła się w liniach lotniczych, by uprzykrzać życie pasażerom. Ten zawód wybiera się z miłości. My dbamy o komfort i bezpieczeństwo. (...) Z tego, co czytałam, pan Rokita nie chciał schować swojego płaszcza, a chodzi tu o bezpieczeństwo pasażerów. Nieważne, jak się nazywamy. Wszystko musi być zabezpieczone i schowane w czasie startu i lądowania - podkreśla Różańska.
- Załoga zawsze bardzo grzecznie prosi o współpracę, bo nam zależy na tym, żeby lot odbył się o czasie, wszystko odbyło się pomyślnie - podsumowuje była stewardessa.
Musiał być agresywny
Gość "Poranka", pilot Boeinga 737 Dariusz Sobczyński podkreślił, że założenie kajdanek stosowane jest tylko do wyjątkowo agresywnych pasażerów. Za co można zostać wyprowadzonym z pokładu?
Niestosowanie się do zasad panujących w samolocie i - w większości przypadków za agresję. M.in. za niezapięcie pasów, zajęcie niewłaściwego miejsca, niestosowanie się do poleceń personelu bądź załogi.
Taka osoba jest jednak zawsze wcześniej ostrzegana, następnie załoga z kapitanem na czele decyduje, czy pasażer powinien opuścić pokład. - Wtedy się go prosi o opuszczenie pokładu. Jeśli się nie zachowa odpowiednio, wtedy odpowiednie służby mają prawo użyć przymusu bezpośredniego. Biorąc pod uwagę praktykę, większość interwencji jest jednak przeprowadzana po przylocie.
- Nie było mnie tam w samolocie, którym leciał Rokita - przyp.], natomiast, aby kogoś zakuć w kajdanki, taki pasażer musi być agresywny - powiedział Sobczyński zaznaczając, że być może procedury w Lufthansie są nawet ostrzejsze, niż w innych krajach.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24