|

Co z tym deszczem? Mamy lipiec jak przed laty, ale tylko pozornie

Prognozowane skumulowane sumy opadów od 18 do 31 lipca
Prognozowane skumulowane sumy opadów od 18 do 31 lipca
Źródło: GFS
W drugiej połowie lipca zanosi się w Polsce na więcej pochmurnych i deszczowych dni niż upalnych i słonecznych. Klin gorąca wsuwający się w najbliższych dniach w nasz rejon Europy przyniesie wzrosty temperatury powyżej 30 stopni, ale daleko im będzie do szalonych 38-40 stopni wyliczanych jeszcze przez modele pogodowe tydzień temu. Artykuł dostępny w subskrypcji

W tym roku napierające znad Atlantyku zatoki chłodu mocniej trzymają w ryzach upały nad południową Europą, choć temperatura rzędu 40 stopni dotarła już nieraz do Paryża i Budapesztu. W Polsce pogoda usiłuje powtarzać wzorce typowe dla lipca sprzed lat. Kłębiące się chmury, deszcze i burze cechowały pierwszą połowę lata w środkowej Europie, wraz z przeplatającymi się krótkimi falami parnego gorąca. Sierpień i wrzesień, pogodne i spokojne, były czasem żniw i prac polowych. To w lipcu spadało najwięcej wody. Ale tegoroczna pogoda, psująca wiele urlopów, nie jest dokładnym odwzorowaniem przeszłości. Tylko pozornie wraca do dawnych schematów, bo pod powierzchnią kryją się coraz większe skrajności wpisujące nasz klimat w zachodzącą globalną zmianę. Na sunące znad Atlantyku po Rosję deszczowe fronty trzeba patrzeć jak na dobrodziejstwo, które jednak nie wyrówna strat w bilansie wodnym poniesionych w ciągu ostatnich miesięcy.

Czytaj także: