Premier Donald Tusk traktuje rządowe samoloty jak podniebną taksówkę. Od listopada 2007 roku do marca 2011 roku latał rządowym samolotem do i z Gdańska 175 razy - ustalił "Wprost". Tygodnik pisze, że weekendy premiera trwają często od piątku do poniedziałku, a szef rządu potrafi latać z Sopotu do stolicy kilka razy w tygodniu.
Jak pisze "Wprost", jako premier Tusk korzystając z różnych środków transportu odbył co najmniej 285 podróży z Warszawy do Sopotu i z Sopotu do Warszawy. Najczęściej korzystał z rządowych maszyn, zdarzało mu się też rezerwować bilety na loty rejsowe. Oprócz tego premier latał do Sopotu z innych miast - np. rządowym śmigłowcem.
Miało być oszczędnie
Tymczasem jeszcze w 2007 roku premier obiecywał, że będzie oszczędzać i latać rejsowymi maszynami. Pierwsza huczna zapowiedź lotu rejsowym samolotem do Brukseli w grudniu 2007 roku skończyła się na niczym, bo samolot LOT-u z powodu usterki nie mógł wystartować. Szef rządu poleciał więc rządowym tupolewem. Rejsowym samolotem poleciał za to do Stanów Zjednoczonych.
Do Gdańska z Warszawy codziennie lata 6-7 rejsowych maszyn LOT. Mimo to premier najczęściej przemieszcza się samolotami 36. specpułku i nowymi embraerami. Godzina lotu Jaka-40 to 16 tysięcy zł, godzina lotu tupolewa - 50 tys. Bilet LOT w klasie biznes - 400 zł w jedną stronę - wylicza "Wprost". Tygodnik szacuje, że podróże premiera mogły kosztować nawet 6 mln zł.
Czterodniowy weekend premiera
"Wprost" pisze też, że weekend premiera często trwa od piątkowego wczesnego popołudnia do poniedziałku. -Tylko w 2008 roku miał 27 takich długich weekendów - informuje "Wprost". Według tygodnika, premier czasami wylatuje już w czwartek, zdarza się również, że lata do Gdańska i z powrotem przez kilka dni w tygodniu. - Donald pracuje od wtorku do czwartku - mówi "Wprost" jeden z bliskich współpracowników premiera.
Szef rządu w Warszawie ma do swojej dyspozycji willę na ulicy Parkowej. Obok premiera w Polsce do korzystania z samolotów dla VIP-ów uprawnieni są prezydent oraz marszałkowie Sejmu i Senatu.
Również w grudniu 2008 roku PiS zarzuciło premierowi, że zbyt często korzysta z rządowej maszyny. Wówczas Centrum Informacyjne rządu poinformowało, że premier na trasie Warszawa-Gdańsk korzysta zwykle z samochodu lub samolotów rejsowych.
Źródło: Wprost, tvn24.pl