Cztery zarzuty zabójstwa swoich dzieci usłyszała 42-letnia Beata K. Trzy dotyczą szczątków odkrytych na jej posesji w ostatnim czasie. Czwarty jest wynikiem zmiany wcześniejszego zarzutu dzieciobójstwa na zabójstwo – dowiedziała się TVN24. Ciała pięciu noworodków odnaleźli śledczy w Strzeszowie (woj. zachodniopomorskie). Według relacji jednej z sąsiadek, kobieta już 18 lat temu miała porzucić swoje dziecko w śmietniku. Zostało wówczas uratowane.
Zatrzymana kobieta została doprowadzona do prokuratury w Gryfinie. - Jest przesłuchiwana. Prokuratura przedstawiła kobiecie cztery zarzuty zabójstwa. Trzy dotyczą sprawy, która wyszła na jaw wczoraj, czyli znalezionych szczątków w jej ogrodzie - mówiła w czwartek o godz. 14 reporterka TVN24 Alicja Rucińska. Jak dodała, biegłym udało się potwierdzić, że w trzech znalezionych workach były ludzkie szczątki. - Czwarty zarzut to zmiana zarzutu z lutego. Wtedy kobieta usłyszała zarzut dzieciobójstwa - tłumaczyła reporterka. - Prokurator stwierdził, że należy zmienić ten zarzut na bardziej surowy, czyli zarzut zabójstwa - dodała. Beacie K. może grozić nawet dożywocie.
Szukali dowodów, znaleźli ciała noworodków
Śledczy natrafili na ciała pięciorga dzieci, gdy szukali dowodów w sprawie morderstwa pierwszego noworodka.
- Beata K. została ponownie zatrzymana wczoraj pod nadzorem prokuratora. Policjanci wykonywali na terenie posesji Beaty K. czynności w postaci oględzin zdarzenia - przekazała w czwartek Małgorzata Wojciechowicz z prokuratury w Szczecinie.
Nie komentują sprawy
Według relacji reporterki TVN24, kobieta ma męża i trójkę nastoletnich dzieci. Rodzina była pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. W związku z tym pojawiły się pytania, czy sześciu ciąż nie można było zauważyć i, czy nikt nie zainteresował się co stało się z szóstką noworodków.
Jak powiedziała Alicja Rucińska, na te pytania nie uzyskała odpowiedzi ani od burmistrza miasta, ani przedstawicieli MOPS-u.
Jego kierowniczka zamknęła przed ekipą TVN24 drzwi, a burmistrz i jego zastępca nie chcieli z dziennikarką rozmawiać.
Burmistrz Józef Szott powiedział, że nie będzie komentował sprawy. - Proszę nie przeszkadzać ludziom pracować - prosił. Dodał, że udzieli informacji w odpowiednim czasie.
18 lat temu porzuciła dziecko w śmietniku?
Jak mówiła w czwartek reporterka TVN24 już pewna sytuacja sprzed lat mogła wskazywać na to, że coś złego dzieje się w tej rodzinie.
- 18 lat temu kobieta miała porzucić swoje nowo narodzone dziecko na śmietniku. Noworodek został uratowany przez sąsiadkę - mówiła Alicja Rucińska.
- Otwieram pojemnik, który dziewczynki znalazły. Szły z różańca. Leży dzieciątko, pół w reklamówce, pół na wierzchu. Żyletka była do buzi przyklejona, ale nic się nie stało - opowiadała reporterce sąsiadka. Kobieta dodała, że nie wiedziała czyje to dziecko. - Do tej pory ciężko mi nawet o tym mówić - przyznała.
Kobieta przyznaje się do winy
W lutym policjanci na prywatnej posesji znaleźli szczątki dziecka. Kobieta, która tam mieszkała, usłyszała zarzut dzieciobójstwa. Poinformowano, że "prokurator zarzucił kobiecie, iż w okresie bliżej nieustalonym, od trzech do pięciu lat temu, zabiła dziecko w czasie porodu pod wpływem jego przebiegu".
42-latka przyznała się do winy. Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie poinformowała wtedy, że kobieta sama wskazała miejsce ukrycia zwłok. Groziła jej kara pięciu lat więzienia.
Rodzina kobiety przekonuje, że nie wiedziała o sprawie. Teściowa twierdzi, że kobieta rodziła w domu, "nie wypytywała" jednak synowej, co działo się później z dziećmi.
Autor: ktom,js/tr,ja,rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24