- GROM to jest jednostka na światowym poziomie, którą stworzył gen. Peterlicki. Jest na tym samym poziomie co nasi SEALS, Zielone Berety czy inne jednostki specjalne - mówił w "Faktach po Faktach" o polskiej jednostce specjalnej "Drago", były żołnierz elitarnej amerykańskiej grupy Navy SEALs, z pochodzenia Polak.
Drago (ukrywa swoje prawdziwe nazwisko) w komunistycznej Polsce angażował się w działalność opozycyjną. - Wychowała nas mama, która była zaangażowana w Solidarność. Ja też się tym zainteresowałem, a po ogłoszeniu stanu wojennego utworzyliśmy podziemne struktury - opowiadał Grzegorzowi Kajdanowiczowi w "Faktach po Faktach". Drago postanowił produkować i rozpowszechniać antykomunistyczne ulotki.
Pewnego dnia, wspomina żołnierz, do punktu produkcji wkroczyło pięciu milicjantów z pistoletami. - Krzyczeli: "Nie ruszaj się, bo cię zabiję" - wspomina żołnierz, który został później, jak mówi, osadzony w łódzkim więzieniu, a później w Hrubieszowie, gdzie odsiedział resztę swojego wyroku.
Drago wspominał, że po wyjściu na wolność zdarzało się, że w ciągu dnia był zabierany prosto z ulicy do samochodu, wożony wokół miasta, a później wypuszczany. Do takiej sytuacji doszło kilkakrotnie - był to sposób zastraszania przez SB. - Zacząłem się obawiać i to wtedy zdecydowałem się wyjechać - wyjaśnił. Miał wtedy 20 lat. Na swoją przystań wybrał Stany Zjednoczone.
- Z komunistami i marksistami walczyłem od samego początku, teraz walczę z terrorystami - żartował Amerykanin.
Jeden z Sealsów
W USA zdecydował się wstąpić do wojska w czasie, gdy Stany Zjednoczone prowadziły wojnę w Zatoce Perskiej na początku lat 90. - Zdecydowałem się walczyć, bo to jest mój kraj, chociaż nie spodziewałem się, że w wojsku spędzę 20 lat. Uważałem, że pójdę, będę walczył, a później wrócę do swojego życia - podkreśla.
Drago udało się przejść katorżniczą selekcję do Navy SEALs - elitarnej jednostki sił specjalnych amerykańskiej marynarki. - Selekcja jest bardzo brutalna. Odrzut jest bardzo duży. Jak później byłem w SEALs instruktorem, przed końcem mojej kariery, to od 10 do 35 procent ludzi przechodziło przez ten podstawowy trening. A to jeszcze nie jest koniec - dalej są kolejne etapy selekcji - wyjaśnił Drago. Podkreślił, że nie szedł tam, żeby "spróbować, tylko po to, by się tam dostać i zostać".
GROM na światowym poziomie
Z Polską i Polakami przez lata nie miał żadnego kontaktu. Do czasu wojny w Iraku w 2003 roku. - Wezwano mnie do dowództwa i oświadczono, że wyjeżdżam do Bagdadu. Miałem spakować swoje rzeczy i współpracować z GROMem. Ja wtedy nawet nie bardzo wiedziałem, czym jest GROM. Wiedziałem jedynie, że to polska jednostka - mówił w "Faktach po Faktach".
To w Bagdadzie po raz pierwszy od przyjazdu do USA zaczął ponownie mówić po polsku. Pomagali mu w tym polscy żołnierze. Drago nie kryje swojego zaskoczenia poziomem wyszkolenia GROM-u.
- To jest jednostka na światowym poziomie, którą stworzył gen. (Sławomir) Peterlicki. Jest na tym samym poziomie co nasi SEALS, Zielone Berety czy inne jednostki specjalne - chwalił Polaków Drago.
- My pomagaliśmy szkolić jednostkę GROM, chociaż w Iraku (...) my również się od nich uczyliśmy pewnych rzeczy. To była bardzo korzystna współpraca dla obu stron - podkreślił. - To jednostka na wysokim światowym poziomie do tego stopnia, że podczas przeprowadzania misji trudno było rozpoznać, który jest SEALs, a który to GROMowiec - dodał.
Teraz Drago po 29 latach przyjechał do Polski trochę na dłużej, by ze swoim przyjacielem zrealizować film o GROM-ie. - Ta jednostka jest dobrze znana na Zachodzie, ale niewielu ludzi zna jej historię. Ja też jej nie znałem - wyjaśnił żołnierz. Ale podkreśla, że jego serce należy już do Ameryki i nie zamierza wracać do Polski na stałe. - Tam mam żonę i dzieci. To jest mój kraj - powtórzył.
Autor: zś\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24