W prokuraturze w Drawsku Pomorskim zakończyło się przesłuchanie 26-letniej matki i jej 39-letniego partnera, którym postawiono zarzut znęcania się nad dziećmi. Kobieta wezwała w niedzielę pogotowie do swojego 6-letniego syna, który według jej relacji miał zostać pobity przez kolegów. Chłopiec trafił do szpitala, gdzie wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej.
Stan 6-latka (wcześniej pojawiały się informacje, że chłopiec ma 7 lat), który przebywa na oddziale intensywnej terapii, jest określany przez lekarzy jako bardzo ciężki, ale stabilny. - Lekarze nie chcą więcej mówić na temat rokowań, jest na to zbyt wcześnie - podkreślał reporter TVN24 Sebastian Napieraj. Jeden z lekarzy przyznaje, że w swojej 30-letniej karierze nie widział tak bardzo zmaltretowanego dziecka.
W poniedziałek w prokuraturze w Drawsku przesłuchano jego 26-letnią matkę oraz jej 39-letniego partnera. Oboje usłyszeli zarzut znęcania się nad dziećmi. Przyznali się do zarzucanych im czynów.
W przypadku kobiety mowa o spowodowaniu lekkich obrażeń ciała (maksymalna kara do 5 lat więzienia), w przypadku jej konkubenta - o spowodowaniu ciężkich obrażeń (górna granica kary to 10 lat pozbawienia wolności).
Podejrzani trafili z powrotem do policyjnego aresztu, prokuratura pracuje teraz nad wnioskiem o ich tymczasowe aresztowanie. Sąd ma zająć się tą sprawą najwcześniej we wtorek.
Jak dowiedział się reporter TVN24, cała rodzina od trzech miesięcy mieszkała w specjalistycznym ośrodku dla ofiar przemocy domowej i to właśnie w tym ośrodku dzieci padły ofiarą znęcania się - tuż pod nosem psychologów i prawników, którzy mieli zapewnić im opiekę. Pracownicy ośrodka nie dopatrzyli się u dzieci śladów przemocy.
Twierdziła, że pobili go koledzy
Pogotowie przyjechało po chłopca na wezwanie matki dziecka w niedzielę. Kiedy karetka dotarła na miejsce, ten był jeszcze świadomy i uskarżał się na bardzo duży ból w klatce piersiowej.
Lekarze ocenili, że dziecko było maltretowane, a bicie musiało trwać od wielu tygodni. Chłopiec musiał być bity pięściami i kopany.
- Dziecko trafiło na oddział intensywnej terapii w stanie ciężkim, z objawami wstrząsu urazowego, z licznymi obrażeniami dotyczącymi powłok skórnych i narządów wewnętrznych - tłumaczył dr Andrzej Melka, ordynator oddziału intensywnej terapii dziecięcej szpitala w Koszalinie.
- 26-letnia matka sama wezwała pogotowie. Lekarzowi powiedziała, że jej syn został pobity przez kolegów, ale lekarz zachował czujność. Stwierdził, że dwoje pozostałych dzieci, 8-letnie i 2-letnie, również noszą ślady bicia, więc najprawdopodobniej ma tu do czynienia z przemocą domową. Zawiadomił więc policję - relacjonował reporter TVN24.
Znęcali się nad dziećmi
Prokuratura ustaliła, że co najmniej od stycznia w hostelu przy Ośrodku w Drawsku Pomorskim, w którym kobieta mieszkała z dziećmi, dochodziło do licznych zdarzeń, w trakcie których zarówno matka tych chłopców, jak i jej konkubent, znęcali się psychicznie i fizycznie nad tymi dziećmi.
Krzyczeli na nie, używali w stosunku do nich słów powszechnie uznawanych za obelżywe, popychali, bili rękoma po całym ciele. Konkubent matki wielokrotnie również kopał chłopców. 8-latek doznał obrażeń głowy, klatki piersiowej, pleców oraz nóg. Jego młodszy, 6-letni brat ma ciężkie obrażenia ciała, które doprowadziły do urazu wielonarządowego, na pograniczu wstrząsu.
Rodzina mieszkała w ośrodku wspierania dziecka i rodziny w Drawsku. Kierowniczka Ośrodka pilnie dziś wyjechała w sprawach służbowych i jest nieuchwytna. Sąsiedzi mówią o krzykach i awanturach.
Ośrodek Wspierania Dziecka i Rodziny, jak mówi Starostwo, udostępniał tylko lokum, a za rodzinę odpowiadał kurator sądowy.
Autor: mm,ts/kk / Źródło: tvn24