Minister środowiska Jan Szyszko nieoczekiwanie oświadczył, że nie zna sprawy pobicia operatora Polsatu przez pracowników leśnych. Wcześniej zaś utrzymywał, że wie o incydencie i nad nim ubolewa. Twierdził też, że w innej sprawie - uderzenia przez ekologa dyrektora z Lasów Państwowych sprawca nie poniósł konsekwencji, choć Lasy Państwowe informują, że ekolog stanie przed sądem.
Sąd Rejonowy w Hajnówce zwolnił wczoraj z aresztu dwóch mężczyzn, którzy 29 lipca zaatakowali operatora telewizji Polsat. Uczynił tak na wniosek prokuratury, która uznała, że zabezpieczyła już materiał dowodowy w taki sposób, że nie istnieje obawa matactwa w śledztwie.
Minister cieszy się, ale sprawy nie zna. Znał ją wcześniej
Minister Jan Szyszko, występując we wtorek wieczorem w telewizji publicznej, wyraził zadowolenie, że mężczyźni opuścili areszt. Oświadczył jednocześnie, że sprawy tej nie zna. Szyszko ujął swoje stanowisko w następujących słowach:
"Cieszę się z tego powodu, że wyszli z tego aresztu. To są ludzie, którzy tu pracują. Ja tego incydentu nie znam. Oczywiście o ile było jakieś przekroczenie prawa, to trzeba z tego rzeczywiście wyciągnąć wnioski".
We wtorek minister Szyszko twierdził, że sprawy nie zna, choć tydzień wcześniej publicznie zapewniał, że sprawę tę jednak zna. Na konferencji prasowej 31 lipca powiedział:
- Wyrażam ubolewanie, że taki fakt zaistniał. Dowiedziałem się o tym przed chwilą od państwa [dziennikarzy obecnych na konferencji prasowej - przyp. red.]. Natomiast muszę powiedzieć i mówiłem już o tym, że boję się eskalacji tego rodzaju spraw i wypowiadałem się o tym, kiedy pobito dyrektora zakładu usług leśnych, gdy wtargnięto do środka do domu. Na pewno sytuacja zaczyna być troszeczkę niebezpieczna.
Jan Szyszko potwierdził w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" opublikowanym 2 sierpnia, że zna sprawę pobicia operatora.
"Dowiedziałem się o tym podczas poniedziałkowej konferencji i nad tym ubolewam. Pobito też dyrektora zakładu usług leśnych przez jednego z aktywistów w jego gabinecie. Ubolewam nad oboma przypadkami" - mówił minister środowiska.
Co innego mówi minister, a co innego podległe mu Lasy Państwowe
Zresztą z kolejnej części wczorajszej wypowiedzi w telewizji publicznej Szyszko potwierdził, że zna szczegóły sprawy, o której chwilę wcześniej zapewniał, że jej nie zna. Porównywał bowiem ze sobą sprawę ataku na operatora telewizyjnego ze sprawą uderzenia przez działacza Natural Forest Foundation dyrektora Zakładu Transportu i Spedycji Lasów Państwowych w Giżycku.
"Był drugi przypadek, że działacz organizacji ekologicznych przyszedł do biura przedsiębiorcy - zakładu usług leśnych i po prostu go pobił. Pobił go w ten sposób, że znalazł się w szpitalu, a sam ten działacz z tego, co wiem, o ile mam dobre informacje, nie poniósł żadnych konsekwencji" - oznajmił Szyszko.
Ta wypowiedź ministra również stoi w sprzeczności ze znanymi publicznie faktami. Podległe ministrowi Lasy Państwowe zaraz po incydencie w Giżycku wydały oświadczenie, z którego wprost wynika, że sprawca ataku na pracownika LP w Giżycku, odpowie za ten akt agresji.
"Po uderzeniu napastnik próbował opuścić gabinet dyrektora, jednak został zatrzymany przez jego zastępcę oraz pracowników działu technicznego. Na miejsce natychmiast została wezwana policja, która spisała dane napastnika oraz zeznania poszkodowanego i świadków. Sprawa pobicia Dyrektora Zakładu Transportu i Spedycji Lasów Państwowych w Giżycku trafi do sądu" - czytamy w komunikacie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
Zaprzeczanie przez ministra własnym słowom oraz oficjalnie potwierdzonym faktom wywołało już reakcje polityczne, zarówno w łonie partii rządzącej, jak i wśród opozycji.
"Ciekawe jak długo jeszcze premier będzie tolerować kłamcę #Szyszko w swoim rządzie?!" - pyta na Twitterze poseł Borys Budka z PO.
Ciekawe jak długo jeszcze premier będzie tolerować kłamcę #Szyszko w swoim rządzie?!#hipokryzjaPiS #kłamstwaPiS https://t.co/9HEHHvVZ8T
— Borys Budka (@bbudka) 9 sierpnia 2017
„O ile się zdenerwują, to się ich wsadza”
Z krytyką opozycji spotkała się kolejna wypowiedź Jana Szyszki, w której atak na operatora Polsatu próbował tłumaczyć zdenerwowaniem pracowników leśnych i uznał pierwszą decyzję sądu o aresztowaniu podejrzanych za wartą "co najmniej przebadania".
"Z jednej strony miejscową ludność, miejscowych robotników, którzy pracują na zrębie, można w jakiś sposób zaatakować, obrażać, wymuszać na nich określoną działalność, a o ile się zdenerwują, bo taką mam informację, to wtedy się ich wsadza natychmiast do więzienia na okres powiedzmy dwóch miesięcy. A w stosunku do działaczy, którzy pobili kogoś, nie stosuje się tego środka zaradczego takiego jak areszt, a więc to jest nierówne traktowanie. I mnie się wydaje, że w stosunku do miejscowej ludności, która według mnie jest niezwykle otwarta, niezwykle gościnna, naprawdę świetnie czująca te układy przyrodnicze, stosowanie tego rodzaju środków zaradczych jak areszt natychmiastowy na dwa miesiące, wydaje mi się, że trzeba to co najmniej przebadać" - zawyrokował Szyszko.
"Może w ramach tej radości Szyszko stworzy bojówki chroniące dewastacje puszczy - brunatne koszule Szyszki? Wstyd!!" - zareagował Marcin Kierwiński z PO.
Może w ramach tej radości Szyszko stworzy bojówki chroniące dewastacje puszczy- brunatne koszule Szyszki? WSTYD!! https://t.co/x1IEajE2nk
— Marcin Kierwiński (@MKierwinski) 9 sierpnia 2017
W połowie lipca w wywiadzie telewizyjnym prokurator generalny Zbigniew Ziobro mówił, że sprawcy ataków na dziennikarzy powinni być bezwzględnie ścigani. Nie wspominał, że usprawiedliwieniem dla aktów agresji może być stan zdenerwowania.
"Będę domagał się stanowczej reakcji prokuratury i organów podległych mi wobec wszystkich sytuacji nadużycia ataków na media. (...) Dziennikarze nie mogą bać się wykonywać swoich obowiązków, bo to jest właśnie zamach na demokrację, na fundamenty demokracji. Każdy przypadek ataku na dziennikarzy - czy to będzie stacja publiczna, czy prywatna, czy TVN, czy TVP, czy jakakolwiek gazeta - będzie przedmiotem intensywnego śledztwa" - zapewniał Ziobro 15 lipca w telewizji publicznej.
Rozgrzeszanie sprawców to pochwała przemocy
Oburzenie z powodu wypowiedzi ministra Szyszki, który starał się tłumaczyć robotników leśnych tym, że byli zdenerwowani, wyraził z kolei profesor Ireneusz Kamiński, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
- To jest coś zdumiewającego. Mamy do czynienia z pochwałą aktu przemocy, bo rozgrzeszanie sprawców nie jest niczym innym jak tylko pochwałą przemocy. Proszę zauważyć, że w przypadku ataku na operatora kamery nie była to zapowiedź ani groźba. To był po prostu fizyczny atak. Niedopuszczalne jest, żeby funkcjonariusz państwa, i to nie byle jaki, bo minister, pozwalał sobie na tak karygodne usprawiedliwianie sprawców ich zdenerwowaniem. Oceniam to jako ostentacyjne pokazywanie przez pana ministra, że będąc funkcjonariuszem państwa, może sobie pozwolić na taką postawę - powiedział nam prof. Kamiński.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Czarnecki uznał jednak, że słowa ministra Szyszki są nadinterpretowane. Zarzucił, że to opozycja podgrzewa konflikt w puszczy.
- Jestem przeciwny jakiejkolwiek przemocy, ale zwróćmy uwagę, kto w pewnym sensie eskaluje to napięcie, jeżeli chodzi o Puszczę Białowieską. Są to politycy opozycji, którzy tam przesiadują, którzy nie mają świadomości tego, że dla osób, które pracują w tej puszczy, to jest jedyne miejsce pracy - mówił dziś w Sejmie Czarnecki.
Autor: jp/sk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24