Współorganizator gliwickiej konferencji programowej PO oddaje partyjną legitymację. - Wydarzenia ostatnich miesięcy w śląskiej Platformie Obywatelskiej budzą mój zdecydowany sprzeciw - tłumaczy Janusz Moszyński, marszałek województwa śląskiego.
- W imię osobistych uprzedzeń przewodniczącego Tomasza Tomczykiewicza destabilizowane jest funkcjonowanie samorządu wojewódzkiego. Na naszych oczach marnotrawiony jest dorobek wyborczy wielu osób, członków Platformy Obywatelskiej – napisał Moszyński w piśmie do Donalda Tuska, lidera PO. Rezygnacja z partyjnego członkostwa, to wynik trwającego od kilku miesięcy konfliktu między marszałkiem a jego macierzystą partią, w tym właśnie liderem śląskiej PO posłem Tomaszem Tomczykiewiczem. Już wcześniej sejmikowi radni PO chcieli odwołać Moszyńskiego z funkcji marszałka. Do głosowania jednak nie doszło, bo PO nie mając odpowiedniej większości, wniosek wycofała. Platformie tak bardzo zależało na odwołaniu swojego marszałka, że w zamian za poparcie wniosku proponowała formalną "transakcję" radnym Prawa i Sprawiedliwości. W zamian za zbudowanie większości PiS miało dostać fotel przewodniczącego sejmiku. Kiedy radnych PiS nie udało się przekonać, PO odwołała wiceprzewodniczącego sejmiku właśnie z ramienia PiS, Ryszarda Majera i kilku innych przedstawicieli tej partii z funkcji szefów sejmikowych komisji. W ich miejsce powołano członków Platformy oraz Lewicy i Demokratów. PO nie wyklucza, że znów będzie próbowała zmienić marszałka, ale tylko wtedy, gdy zdobędzie odpowiednia większość. Sam Moszyński jest pewien, że jego, byli już partyjni koledzy nie mają żadnych merytorycznych argumentów by go odwołać, a tylko polityczne przesłanki. Za zaangażowanie w organizację, uznanej przez władze partii za rozłamową, konferencję, Moszyński został zawieszony w prawach członka partii. Do sądu koleżeńskiego PO skierowano już wniosek o wykluczenie Moszyńskiego z partii. AS
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24