Marszałek Senatu Stanisław Karczewski poinformował, że nie dostał od senatorów PO pisma ws. podania podstawy prawnej decyzji o odsunięciu wicemarszałka izby Bogdana Borusewicza od prowadzenia obrad. Dodał, że pewnie odpowie, by podali podstawę prawną zakazującą mu podjęcia takiej decyzji. Zdaniem Platformy, pozbawienie Borusewicza prowadzenia obrad jest próbą "zamknięcia ust całej opozycji". - Czuję się odmłodzony o 35 lat, bo usłyszałem, że jestem groźny dla Senatu. Tak jak określano mnie w PRL-u, że jestem bardzo groźny dla systemu - skomentował natomiast sam Borusewicz.
We wspólnym oświadczeniu senatorowie Platformy Obywatelskiej domagają się od Karczewskiego podania podstawy prawnej decyzji o odsunięciu Borusewicza od prowadzenia obrad, albo wycofania się z tej decyzji. Oświadczenie przedstawili na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie senatorowie PO, m.in. Jerzy Fedorowicz, Piotr Zientarski i Bogdan Klich. "Nie mam takiego pisma. Jak wpłynie, to na nie odpowiem. Choć pewno odpowiem im, aby pisali podstawę prawną, która zakazuje mi podjęcia takiej decyzji" - napisał w sms-ie przekazanym Polskiej Agencji Prasowej Karczewski.
"Próbuje się zamknąć usta całej opozycji"
Według Klicha, Karczewski zapowiadając, że Borusewicz "póki co" nie będzie prowadził obrad Senatu podjął "działania o charakterze nieregulaminowym". Klich stwierdził, że "nie ma w regulaminie Senatu żadnych takich kar, które mogłyby być zastosowane w stosunku do wicemarszałków, a w szczególności takiej, która pozbawiałaby wicemarszałka podstawowego prawa, jakim jest prawo do prowadzenia obrad izby". Według niego w ten sposób "próbuje się zamknąć usta całej opozycji", która w Senacie stanowi około jedną trzecią składu izby. - Marszałek Senatu powinien stać na straży regulaminu i zasad, a nie łamać te zasady i podważać ten regulamin - powiedział senator PO. - Niestety ta sprawa jak w soczewce pokazuje to, co się dzieje w tej chwili w Polsce - że wola polityczna tych, którzy sprawują władzę stawiana jest wyżej aniżeli obowiązujące prawo - dodał.
Borusewicz: czuję się odmłodzony
W piątek w rozmowie z dziennikarzami Borusewicz powiedział, że o swoim zawieszeniu dowiedział się z mediów, bo żadnego oficjalnego pisma w tej sprawie nie otrzymał.
Jak mówił, nie odczuwa też skutków decyzji marszałka Karczewskiego, bo i tak rzadko miał okazję prowadzić obrady Senatu.
- Odczekam przez pewien czas i zobaczę, jak to tzw. zawieszenie funkcjonuje w rzeczywistości - mówił Borusewicz. - Czuję się odmłodzony o 35 lat, bo usłyszałem, że jestem groźny dla Senatu. Tak jak określano mnie w PRL-u, że jestem bardzo groźny dla systemu - dodał wicemarszałek.
Odsunięty od prowadzenia obrad
Postanowienie Karczewskiego o odsunięciu Borusewicza od prowadzenia obrad, o którym poinformował na wtorkowym briefingu, ma związek z decyzją wicemarszałka.
Na posiedzeniu Senatu na początku tego miesiąca zdecydował on o przerwie w obradach do 20 października. Decyzja ta, jak zaznaczył wtedy Karczewski, nie była z nim konsultowana. Marszałek Senatu podkreślił, że ta decyzja Borusewicza sprawiła, że stracił do niego zaufanie. W czwartek 6 października, po tym gdy prezes TK Andrzej Rzepliński przedstawił informację o działaniach Trybunału w 2015 r., senator PiS Jan Maria Jackowski zgłosił wniosek o przerwę w obradach do 19 października - na ten dzień zaplanowano również rozpoczęcie kolejnego posiedzenia izby. Jackowski swój wniosek uzasadniał tym, że senatorowie muszą przygotować się do debaty nad informacją przedstawioną przez prezesa TK, który - według senatora PiS - w swym wystąpieniu "wyszedł poza zakres merytoryczny punktu, którym była informacja o działalności TK w 2015 r. i podjął się recenzowania aktualnych prac parlamentu". Prowadzący wówczas obrady wicemarszałek Borusewicz, po ustaleniu, że 19 października prezes TK nie może być obecny w Senacie, ogłosił przerwę w obradach do 20 października. Jeszcze tego samego dnia marszałek Karczewski oświadczył, że ta decyzja nie była konsultowana i że Borusewicz stracił jego zaufanie oraz że senatorowie PiS rozpatrują możliwość odwołania go z funkcji wicemarszałka Senatu. Borusewicz w odpowiedzi wówczas stwierdził, że decyzję o ogłoszeniu przerwy podjął zgodnie z regulaminem Senatu. - Marszałek prowadzący podejmuje decyzje dotyczące przerwy i w zasadzie w Senacie, jeżeli ktoś wnioskuje o przerwę, to ona jest uwzględniana - mówił. - Sprawa pod względem regulaminowym jest zupełnie jasna - zapewnił.
Autor: js,ts//tka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24