Nowela Kodeksu wyborczego zmieniająca ordynację do Parlamentu Europejskiego jest niezgodna z prawem europejskim, ponieważ wprowadza wysoki efektywny próg wyborczy - stwierdzili w czwartek senatorowie Platformy Obywatelskiej. W czasie ostatniego posiedzenia Senatu przed wakacjami poinformowano jednocześnie o dacie przeprowadzenia w Polsce przyszłorocznych wyborów do PE.
W czwartek Senat debatował nad nowelizacją Kodeksu wyborczego. Jej przyjęcie bez poprawek zarekomendowały w poniedziałek senackie komisje: praw człowieka, praworządności i petycji, samorządu terytorialnego i administracji państwowej oraz ustawodawcza. Nowela zakłada, że w wyborach do europarlamentu każdy okręg wyborczy ma mieć przypisaną konkretną liczbę - co najmniej trzech - wybieranych z niego posłów.
Według senackiego Biura Legislacyjnego, zawarty w projekcie zmian w ordynacji wyborczej do PE podział na okręgi wyborcze "spowoduje, że Polska będzie jedynym w Unii krajem, w którym efektywny próg wyborczy przekracza i to ponad 3-krotnie, unijne maksimum 5 proc.".
"W Polsce efektywny próg wyborczy będzie wynosił 16,5 proc. Tyle głosów w skali kraju będzie musiał otrzymać komitet wyborczy, żeby uzyskać mandat" - wskazali senaccy legislatorzy.
"Iluzoryczny" próg wyborczy
Senator PO Piotr Florek ocenił, że nowela Kodeksu wyborczego jest niezgodna z prawem europejskim, ponieważ - jego zdaniem - odchodzi od zasady proporcjonalności i wprowadza wysoki próg wyborczy. Jak zauważył, dotychczas, gdy w wyborach do PE, Polska stanowiła jeden okręg wyborczy, komitet, który przekroczył pięcioprocentowy próg miał gwarancję uzyskania mandatu. Ocenił, że poprzez podział Polski na 13 okręgów, w których będą rozliczane mandaty, zapisany w ustawie pięcioprocentowy próg staje się "iluzją".
- Jeżeli okręg będzie trzymandatowy i czterech kandydatów zdobędzie podobny wynik: 25,5 procent, 25 procent, 24,5 procent, 24 procent, to czwarty kandydat nie uzyska mandatu, mimo że otrzymał 24 procent głosów. Jaki jest efektywny próg wyborczy? 24 procent - wskazywał senator PO.
Dodał, że w przypadku okręgów o większej liczbie mandatów efektywny próg może być nieco niższy. - Mówimy o progu, który ma być pięć procent, a de facto w podziale Polski na 13 okręgów wyborczy nie ma takiej możliwości - dodał.
W ocenie senatora PO, nowela Kodeksu nie zachowuje zasady proporcjonalności wyborów, ponieważ eliminuje mniejsze komitety. - Zyska na tym PiS, zyska na tym PO, ale PSL, SLD stracą- mówił Florek. Dodał, że w tej chwili w PE Polskę reprezentuje osiem partii; według niego, po wyborach może ich być dwie, może trzy. Zdaniem polityka, taka zmiana może obniżyć frekwencję wyborczą.
Florek poinformował, że klub Platformy jest przeciwny noweli Kodeksu wyborczego, ponieważ - przekonywał - "nie spełnia ona warunków i wymogów (prawa UE), jest nieuczciwa wobec niektórych partii politycznych, a także zmniejszy zainteresowanie wyborami parlamentarnymi".
PiS: próg zostanie zachowany
W odpowiedzi senator PiS Stanisław Gogacz zapewnił, że wymagany przez prawo UE, ustawowy pięcioprocentowy próg wyborczy zostanie zachowany. - Wszystko, co wiąże się z progiem efektywnym to przyszłość, to abstrakcja, to symulacje. To, co pewne, to pięć procent - powiedział.
Gogacz zapewnił, że zachowana będzie też zasada proporcjonalności, ponieważ - jak mówił - nowelizacja gwarantuje, że w każdym okręgu wyborczym wybieranych będzie co najmniej trzech europosłów.
Napieralski: Kaczyński boi się rozłamu
Senator niezrzeszony Grzegorz Napieralski w debacie podkreślił, że w wyborach do PE "jest trochę inna reprezentacja" niż w wyborach do parlamentu krajowego i niektóre frakcje są tam silne, choć w krajach narodowych nie są. Wskazywał jako przykład frakcję socjalistyczną. Mówił, że jeśli przepisy proponowane przez PiS wejdą w życie, kandydat reprezentujący takie poglądy nie wszedłby do europarlamentu. Podobnie - mówił Napieralski - w PE nie znaleźliby się też przedstawiciele Kukiz'15, trzeciej siły w polskim parlamencie. Według niego zmiany są spowodowane tym, że "przez dużą bojaźń, że przy sporach wewnętrznych, po tym, co dzieje się po sprawie referendum w PiS i u koalicjantów (...) jest obawa Jarosława Kaczyńskiego i kierownictwa PiS, że ktoś na eurowybory może się odłączyć albo stworzyć klub polityczny. I faktycznie przy niskiej frekwencji, bo taka niestety jest, inne siły polityczne mogłyby te mandaty zdobyć".
- Ta ustawa ma spowodować, że żadna inna siła narodowa, prawicowa, konserwatywna z boku wam nie wyrośnie, że przy waszych sporach z walki buldogów pod dywanem nic się więcej nie narodzi na prawicy - powiedział. Odpowiedział mu senator PiS Krzysztof Mróz. Mówił, że sugestie Napieralskiego "to plotki, które niczemu nie służą". Powiedział, że to "nic dziwnego czy strasznego, że posłowie PiS chcą startować do PE". Przekonywał, że Polska ma inne regulacje, bo "inne są u nas zwyczaje i tradycje".
Wybory 26 maja
W czasie omawiania nowelizacji ustawy, senator Jerzy Czerwiński (PiS) zapytał szefową KBW, kiedy w Polsce odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Dopytywał, jak długi jest okres wyborczy i jaką datę warunkuje on dla naszego kraju.
Wybory posłów do Parlamentu Europejskiego odbywają się w okresie wyborczym ustalonym w przepisach prawa Unii Europejskiej. Wybory do PE zarządza prezydent RP, w drodze postanowienia, nie później niż na 90 dni przed dniem wyborów, wyznaczając ich datę na dzień wolny od pracy przypadający w okresie wyborczym.
Szefowa KBW wskazała, że w Polsce okres wyborczy trwa od 23 do 26 maja 2019 r. - Ponieważ zgodnie z naszymi przepisami (wybory) to dzień wolny od pracy, będzie to 26 maja w niedzielę - poinformowała Pietrzak.
Jak podkreśliła, do zadań KBW należy przygotowanie i przeprowadzenie tych wyborów.
Autor: mm//rzw / Źródło: PAP