PO nie pojawiła się na spotkaniu organizowanym przez marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Grzegorz Schetyna apelował do przedstawicieli PSL, Nowoczesnej i Kukiz'15, by także nie brali w nim udziału. Liderzy partii zdecydowali jednak, że będą uczestniczyć w rozmowach z marszałkiem.
Wtorkowe spotkanie liderów ugrupowań sejmowych ws. rozwiązania obecnego kryzysu politycznego to kontynuacja wydarzeń z poniedziałku, które zainicjował marszałek Senatu.
Karczewski w poniedziałek zaprosił szefa PO na rozmowy. We wtorek rano marszałek ocenił, że kompromis bez PO ma sens, ale miałby większy z udziałem Platformy. Marszałek Senatu zaznaczył w TVN24, że próbował skontaktować się ze Schetyną i "bardzo chciał rozmawiać z panem przewodniczącym". - Wczoraj wieczorem dzwoniłem kilkakrotnie, wielokrotnie. Niestety pan przewodniczący nie odbiera telefonu - powiedział.
Spotkanie w gronie liderów opozycji
- Apeluję do szefów ugrupowań opozycyjnych, aby także nie brali udziału w spotkaniu u marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Ono nie daje szansy na wyprowadzenie Sejmu z kryzysu - powiedział lider PO Grzegorz Schetyna. Przewodniczący PO zaproponował, by we wtorek wieczorem spotkali się liderzy ugrupowań parlamentarnej opozycji, by ustalić strategię współpracy.
- Będę prosił ich o spotkanie, żebyśmy we czwórkę, jeszcze dzisiaj, mogli ustalić strategię współpracy opozycji, bo uważam, że strategia opozycji musi być ustalana na spotkaniu szefów partii opozycyjnych, szefów klubów partii opozycyjnych, a nie z prezesem Jarosławem Kaczyńskim - powiedział.
- To kwestia oczywiście czasowych możliwości, ale uważam, że wieczorem takie spotkanie mogłoby się odbyć, uważam, że ma wielki sens, żebyśmy właśnie wspólnie porozmawiali o pomysłach politycznych, rozwiązaniu konfliktu parlamentarnego - ocenił Schetyna.
Lider Nowoczesnej już potwierdził chęć takiego spotkania, natomiast rzecznik PSL Jakub Stefaniak oświadczył, że ludowcy odniosą się do zaproszenia, kiedy otrzymają je oficjalnie.
- Jesteśmy w stanie rozmawiać nawet z Belzebubem, żeby zamknąć niepotrzebne konflikty, jakiś nasz przedstawiciel pewnie się pojawi - zadeklarował wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka z Kukiz' 15. Tyszka podkreślił jednocześnie, że zaproszenie PO, to "typowo partyjne, pijarowe gierki". - Schetyna za wszelką cenę chce się odróżnić do Ryszarda Petru, a Petru chce się odróżnić do Schetyny. Obaj w sposób bardzo drastyczny stracili autorytet w swoich ugrupowaniach, Platforma i Nowoczesna są w całkowitej rozsypce - ocenił.
Z kolei lider Kukiz'15 Paweł Kukiz, pytany o to, czy pojawi się na spotkaniu zaproponowanym przez Grzegorza Schetynę, powiedział, że sam na nie nie pójdzie. - Możliwe, że wyślę na nie jednego z posłów, aby na takie spotkanie poszedł. A dlaczego jednego z posłów? Bo nie mam pojęcia, kto jest liderem PO - argumentował.
"Władny marszałek Sejmu"
Schetyna poinformował, że zadzwonił do marszałka Senatu, by go poinformować o decyzji. Jak mówił, powiedział Karczewskiemu, że "budżet, który został przyjęty na Sali Kolumnowej, nie jest budżetem". Według Schetyny jest to "aktywność kilkuset posłów, a nie formalny budżet". - W związku z tym rola Senatu jest inna niż próbuje opisać ją marszałek Karczewski - stwierdził szef PO.
Jak dodał, jeżeli chodzi o rozwiązanie obecnego kryzysu parlamentarnego, to tutaj "władny jest marszałek Sejmu". - Marszałek Marek Kuchciński jest osobą, która doprowadziła do tego konfliktu i później go także eskalowała, i on musi być gospodarzem tej decyzji - podkreślił lider Platformy.
Zaznaczył, że marszałek Sejmu jest drugą osobą w państwie. - Nie może być tak, że będziemy szukać polityków PiS, którzy będą wspierać, solidaryzować się z marszałkiem Sejmu, bo on musi być osobą podmiotową, musi mieć wpływ na politykę - powiedział Schetyna.
"Cały problem nie dotyczy Senatu, a Sejmu"
Również b. premier Ewa Kopacz (PO) powiedziała dziennikarzom przed posiedzeniem zarządu PO, że "cały problem nie dotyczy Senatu, ale dotyczy Sejmu".
- Obecność marszałka Kuchcińskiego (na spotkaniu) była bezwzględnie konieczna, a pan marszałek gdzieś zniknął, może dzisiaj się odważy - dodała. Jak oceniła, marszałek Sejmu "nabiera wody w usta i nie chce wziąć odpowiedzialności za kryzys polskiego parlamentaryzmu, który (sam) wywołał".
- Są różne wyjścia (z kryzysu - red.) dla PiS. Każde wyjście jest złe dlatego, że uchwalili budżet, który nie istnieje - mówił z kolei wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
Protest sejmowy
Od 16 grudnia w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji - PO i Nowoczesnej - którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Kuchciński ogłosił wówczas przerwę w obradach i wznowił je w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r.
Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum. Niektórzy politycy z opozycji przekonywali, że część posłów nie była dopuszczona do obrad; inni mówili, że na sali mogły znaleźć się osoby postronne. Marszałek Sejmu zapewnił, że w głosowaniach 16. grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz, że każdy z posłów mógł wejść do Sali Kolumnowej głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu.
Autor: kło,kb/gry/ib / Źródło: PAP, TVN24