Już wiemy, że grzeczni chłopcy przegrywają - mówi bliski współpracownik Donalda Tuska i zapewnia, że Platforma odrobiła lekcje po ostatniej kampanii. Nie będzie deklaracji o PO-PiSie ani PO-LiDzie, będzie za to większy wpływ terenu na wyborcze listy.
PiS będzie chciał zrobić z nas kolejną przystawkę - przewiduje w rozmowie z "Gazeta Wyborczą" polityk Platformy i dodaje: nie zamierzamy w tę pułapkę wpadać. Jaki pomysł na swoją kampanię ma partia Donalda Tuska?
Przede wszystkim PO chce pokazać, że to ona a nie LiD jest alternatywą dla rządów PiS. Politycy PO nie mają wątpliwości, że partia Jarosława Kaczyńskiego za głównego wroga obierze sobie lewicę, do Platformy celowo wykonując nawet przyjazne gesty. - Aby zamknąć Tuskowi usta, a jednocześnie osłabić nas - tłumaczy współpracownik szefa PO.
Kampania będzie więc dość brutalna - nie kryje polityk PO. Próbką i zapowiedzią starcia były już spoty porównujące zarobki działaczy PiS zatrudnionych w spółkach skarbu państwa z pensjami lekarzy i pielęgniarek.
Nauczek sprzed dwóch lat jest jeszcze więcej. W 2005 roku o nazwiskach na listach wyborczych Platformy praktycznie decydował z wysokości centrali partii tandem Tusk-Schetyna. I tu niektórzy upatrują przyczyny parlamentarnej porażki. Teren zażądał więcej władzy i teraz to lokalne władze partii maja układać wstępną wersję list. Ostatecznie zasady układania list wyborczych jutro ma zatwierdzić Rada Krajowa partii.
Ciągle trwa jeszcze spór o zakres ingerencji partyjnej centrali - czy będzie mogła przewracać terenowe listy "do góry nogami" czy tylko dokonywać drobnych zmian - na przykład gdy w okręgu pojawi się jakiś superkandydat spoza partii. Już wiadomo jednak, że takich osób nie będzie wiele.
Działacze Platformy próbowali już "złowić", na razie bez powodzenia, byłego premiera. - Kazimierz Marcinkiewicz ma w EBOR kontrakt do 2009. Zarabia tam tyle, że może się ustawić na całe życie, wątpię, by z tego zrezygnował - przyznaje jeden z rozmówców gazety szanse na jego start z list partii Tuska określając jako umiarkowane.
Otwarty na propozycje jest natomiast były szef MON z rządu Marcinkiewicza i Kaczyńskiego - Radosław Sikorski. - Ale tak samo było w 2005 r. i wystartował do Senatu z PiS - wspomina polityk. Na liście życzeń PO jest też AWS-owski minister gospodarki Janusz Steinhoff.
PO suka nowych superkandydatów, żeby pozbyć się starych? Jak zdradza rozmówca do Tuska przychodzi wiele osób radząc, aby nie brać na listę Jana Rokity. - Były nawet plotki, że nie chce go małopolska PO - przyznaje działacz partii. - Ale skończy się tak, że Tusk tupnie nogą i Rokita na liście będzie. Najprawdopodobniej nie pojawi się na nich jednak nazwisko jednego z założycieli Platformy. Pytany o Andrzeja Olechowskiego, polityk PO, odpowiada - On zniknął.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24