Prokuratura Okręgowa w Białymstoku skierowała do sądu akt oskarżenia wobec Łukasza K., który w marcu miał pomagać ojcu 3-letniej Amelii w porwaniu dziewczynki i jej matki. Oskarżony chce skazania bez przeprowadzania rozprawy. Ojciec dziecka Cezary R. przebywa w areszcie. Prokuratura rozszerzyła mu zarzuty o śledzenie żony przez zamontowanie w jej samochodzie lokalizatora GPS.
Do porwania 3-letniej Amelii i jej 25-letniej matki Natalii R. doszło 7 marca na osiedlu Dziesięciny w Białymstoku. Kobietę z córką dwaj sprawcy wciągnęli do samochodu i odjechali. Szybko okazało się, że kilkaset metrów dalej porzucili ciemnoniebieskiego citroena i przesiedli się do innego samochodu. Tego samego dnia policja opublikowała wizerunki matki i dziecka. Po południu ogłoszony został Child Alert. 8 marca policja udostępniła wizerunek porywacza. Do popołudnia fotografię mężczyzny pokazywały wszystkie telewizje i portale informacyjne. Porwanych szukała cała Polska.
Pomógł Child Alert
Według prokuratury, samochód, którym zostały uprowadzone, ojciec Amelii wypożyczył w Łomży. Po porwaniu noc spędzili w lesie. Dwie porwane i ojca Amelii po ponad 24 godzinach poszukiwań policja odnalazła w sąsiednim województwie mazowieckim - w Ostrołęce. W poszukiwaniach w dużej mierze pomogły informacje z ogłoszonego alarmu Child Alert. Wspólnika ojca dziecka, Łukasza K. policja zatrzymała w sąsiednim powiecie. W akcje zaangażowane były śmigłowce, straż graniczna i ABW.
Po zatrzymaniu było wiadomo, że ojciec Amelii od długiego czasu starał się o opiekę nad dzieckiem. Sprawą dwukrotnie zajmował się sąd, jednak oddalał wniosek o wydanie 3-latki, by ojciec mógł ją zabrać do Niemiec. Mężczyzna starał się także o spotkanie z wiceministrem sprawiedliwości Michałem Wójcikiem, który - po przejrzeniu dokumentów - nie wyraził na nie zgody. Uzasadniał wówczas, że przez silny konflikt rodziców Amelii, nie chce być odebrany, jakby opowiadał się po którejś ze stron.
Pomocnik chce roku więzienia bez rozprawy
Po zatrzymaniu obaj mężczyźni trafili do aresztu. Prokuratura zarzuciła im bezprawne pozbawienie wolności 25-letniej kobiety i jej córki. Mąż i ojciec - Cezary R. nie przyznał się do winy. Twierdził, że żona dobrowolnie wsiadła do samochodu i z nim odjechała. Drugi mężczyzna, Łukasz K. przyznał się do udziału i pomocy w porwaniu, ale nie przyznał się do stosowania przemocy wobec pokrzywdzonych.
12 sierpnia Prokuratura Okręgowa w Białymstoku skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Łukaszowi K. Do pisma prokuratora dołączono wniosek o skazanie oskarżonego bez przeprowadzenia rozprawy.
- Uzgodniono z nim karę jednego roku pozbawienia wolności – poinformował TVN24 Łukasz Janyst z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. - Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego na poczet kary zalicza się okres tymczasowego aresztowania, czyli trzy miesiące, które oskarżony spędził w areszcie – dodał prokurator.
Areszt wobec Łukasza K. został uchylony w czerwcu. Sąd zastosował wobec niego dozór policji i zakaz opuszczania kraju. W tej chwili mężczyzna odbywa karę więzienia w innej sprawie. Prokuratura nie zdradza szczegółów.
Rozszerzone zarzuty za GPS w samochodzie żony
Także 12 sierpnia prokurator prowadzący śledztwo wystąpił do sądu o przedłużenie aresztu dla ojca Amelii, Cezarego R. o kolejne trzy miesiące. Wcześniej zarzuty dla mężczyzny zostały uzupełnione o to, że bezprawnie wszedł w posiadanie informacji o miejscu pobytu swojej żony.
- Sposób, w jaki popełnił ten czyn, to zainstalowanie w samochodzie użytkowanym przez Natalię R. urządzenia GPS – wyjaśnił prokurator Janyst.
Ze względu na prowadzone postępowanie, prokuratura nie ujawnia, czy Cezary R. przyznał się do śledzenia żony. Nielegalne zainstalowanie rejestratora lokalizacji GPS jest zagrożone karą do dwóch lat pozbawienia wolności, a za uprowadzenie grozi mu do 5 lat.
Autor: nina/ ks / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: tvn24