Pierwsze to była niewiara w to, co się wydarzyło, potem jakieś przyzwyczajanie się do jej braku. Po 10 latach nie jest to takie kłujące, to jest raczej tępe uczucie - przyznaje mąż Izabeli Jarugi-Nowackiej, Jerzy Nowacki. O tym, jak 10 lat po katastrofie smoleńskiej wygląda życie bez niej, opowiada wraz z córką Barbarą reporterce "Faktów" TVN Arlecie Zalewskiej.
Izabela Jaruga-Nowacka nigdy wcześniej nie była ani w Katyniu, ani w Smoleńsku. W 2010 r. miała wziąć udział w obchodach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej jako jedna z przedstawicielek klubu SLD, jego wiceprzewodnicząca. Zginęła 10 kwietnia wraz z 95 innymi osobami w katastrofie samolotu Tu-154M.
- Była piękna, mądra, dobra, wyrozumiała. Cóż więcej potrzeba? - wspomina prof. Jerzy Nowacki, mąż polityczki w rozmowie z Arletą Zalewską.
Przyznaje, że nie lubi rozmawiać o żonie. - Wspominać tak, ale rozmawiać nie. W myślach tak, natomiast rozmowa zawsze sprawia mi pewną trudność. Nawet dzisiaj - mówi dziesięć lat po katastrofie smoleńskiej.
Posłanka Barbara Nowacka, córka Jerzego Nowackiego i Izabeli Jarugi-Nowackiej, wspomina że jej 2,5-letni wówczas syn był umówiony na spotkanie z babcią 11 kwietnia. - Mama zadzwoniła jeszcze w piątek wieczór, że zakupy zrobione. Kuba winogronka lubi, jakieś banany dla Kuby... No i byłyśmy umówione, że w niedzielę Kuba idzie do niej - opowiada.
Nowaccy przyznają, że po 10 latach od katastrofy pustka po żonie i matce nie minęła, ale jest inna. - Pierwsze to była niewiara w to, co się wydarzyło, potem jakieś przyzwyczajanie się do jej braku. Po 10 latach nie jest to takie kłujące, to jest raczej tępe uczucie - mówi Jerzy Nowacki.
- Na początku nie możemy w to uwierzyć, na początku sięgamy po telefon, żeby zadzwonić. Spotykamy ludzi, chcemy opowiedzieć, kogo spotkaliśmy. Po 10 latach jesteśmy przyzwyczajeni do tej pustki. Ona nadal jest. Ale już nie szturcham jej palcem każdego dnia... - dodaje Barbara Nowacka.
"Zabrakło mi jedynego autorytetu, z którym się liczyłem"
W 2011 r. rodzina powołała Fundację im. Izabeli Jarugi-Nowackiej, która działa na rzecz upowszechniania i przestrzegania praw człowieka, w szczególności praw kobiet i równego statusu płci. - Człowiek żyje tak długo, dopóki jest w pamięci bliskich. To jest bardzo słuszne stwierdzenie. Na zewnątrz można tę pamięć odświeżać, wzbudzać - tłumaczy Nowacki.
Jak mówi, dom, w którym mieszkał z żoną "się zupełnie nie zmienił. Wszystko jest tak, jak było". Na pytanie o to, jaki dom jest bez niej, przyznał, że "oczywiście, że pusty, ale staram się go wypełnić. Są kwiaty, tak jak zawsze były".
- W pewnym sensie zabrakło mi autorytetu, jedynego autorytetu, z którym się liczyłem w ostatnich latach. Więc to jest takie ciężkie, nie mieć się do czego odwołać. (...) To jest problem - przyznaje.
Źródło: tvn24.pl