Trókątny stół ws. opcji walutowych: po jednej stronie przedstawiciele instytucji finansowych, po drugiej przedsiębiorców, a po trzeciej - rządu. To, według Adama Szejnfelda, jedyny "cywilizowany" sposób rozwiązania problemu opcji walutowych. - Instytucję finansowe trzeba przymusić do renegocjacji tych umów, a nie przekonywać. Jeśli nie, to polskie firmy stracą nawet 17 mld złotych - odpowiadał Szejnfeldowi Joachim Brudziński z PiS.
Co zrobić z umowami o opcjach walutowych, które polskie firmy zawierały z bankami, i na których dziś mogą stracić miliardy? Prawo i Sprawiedliwość pracuje nad projektem, którego jednym z głównych założeń ma być "przymuszenie" instytucji finansowych do renegocjacji umów niekorzystnych dla polskich przedsiębiorców.
- Za chwilę złożymy stosowną propozycję, nad którą ciągle pracuje zespół pod kierunkiem naszej posłanki Aleksandry Natalli-Świat - zapewniał w "Kropce nad i" sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński. Ale mimo, że projektu jeszcze nie ma, to już wiadomo, jak zostanie przyjęty przez rządzących - bez cienia entuzjazmu. A wszystko dlatego, że rząd stracił entuzjazm do przymuszania instytucji finansowych ws. opcji (mimo, że w swoich pierwszych wypowiedziach minister gospodarki wspominał nawet o możliwości unieważnienia umów).
Karanie nie pomoże
- Przymuszenie zakłada sankcje nakładane na kogoś, kto się nie podporządkuje. A nie da się renegocjować tych umów przystawiając pistolet do głowy tym, których one dotyczą - argumentował wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. I dlatego resort już ma swoją propozycję: trójkątny stół, przy którym usiąść mieliby przedstawiciele banków, przedsiębiorców i rządu. - Ja mówię o pewnym cywilizowanym sposobie rozwiązania problemu opcji walutowych. I taką propozycję chciałbym przeprowadzić - deklarował w "Kropce nad i" polityk PO.
Kogo słucha PO?
Pomysł Aleksandry Natalli-Świat, tak gorąco zachwalany przez posła Brudzińskiego, to - według Adama Szejnfelda - propozycja chybiona m.in. dlatego, że dziś trzeba przede wszystkim rozmawiać, a nie straszyć się wzajemnie. - Krytykujecie rząd, a nie próbujecie przedstawić rozsądnych propozycji. To, co proponujecie pogłębiłoby kryzys w Polsce – atakował wiceminister.
- To jest nasz pakiet antykryzysowy. Jutro go panu wręczę. A główna teza w nim zawarta to nie cięcie kosztów, tylko inwestycje i ochrona miejsc pracy – kontratakował Brudziński, pokazując do kamery kilkudziesięciostronicowy "pakiet". Poseł PiS zwrócił też uwagę na "nielogiczność" wywodów wiceministra z PO. - Z jednej strony mówicie, że Platforma chce odpowiedzialnie rozmawiać z opozycją o kryzysie, a chwilę później słyszymy, że wchodzimy do systemu ERM2 i nie oglądacie się na kogokolwiek – argumentował.
- Nie jest tak, że rząd nie chce rozmawiać z opozycją, że nie patrzy na konstytucję i nie patrzy na opinię publiczną – odpierał zarzuty wiceminister. Kiedy wypowiadał ostatnie słowa Brudziński tylko się uśmiechnął.
Źródło: TVN24, "Przegląd Sportowy"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24