Opowiadając się w kampanii referendalnej za JOW-ami i zniesieniem finansowania partii z budżetu Platforma uderza w swojego koalicjanta - uważa rzecznik sztabu PiS Marcin Mastalerek. W jego ocenie w koalicji PO-PSL panuje chaos.
Mastalerek na środowej konferencji prasowej odniósł się do billboardów Platformy rozpowszechnianych w ramach kampanii referendalnej, na których PO pokazuje, że jest za zniesieniem finansowania partii z budżetu i wprowadzeniem jednomandatowych okręgów w wyborach do Sejmu, a "oni" - czyli PiS - są przeciw. - To jest jakaś pomyłka chyba, bo Platforma zapomniała wpisać na te billboardy swojego koalicjanta - mówił Mastalerek, który dowodził, że przeciwko obu tym propozycjom jest PSL. - Jesteśmy zdziwieni dlaczego na tych billboardach nie ma ich koalicjanta - mówił rzecznik sztabu wyborczego PiS. -To może doprowadzić - podejrzewam - do zgrzytów w koalicji - stwierdził.
Jego zdaniem billboardy są dowodem na panujący w koalicji chaos. Apelował, by PO na plakatach umieściła także stanowisko swojego koalicjanta.
"PO zaatakowała swojego koalicjanta"
Wicemarszałek Senatu i szef sztabu Stanisław Karczewski przypomniał, że w umowie koalicyjnej zapisane jest, że "PO i PSL pragną dać przykład harmonijnej i uczciwej współpracy", a "w sprawach, w których porozumienie będzie trudne, koalicjanci poszukiwać będą kompromisu umożliwiającego realizację programów obu partii". W przypadku braku porozumienia - jak wskazywał Karczewski - uczestnicy koalicji nie będą forsować własnych rozwiązań wbrew partnerowi koalicyjnemu. Mastalerek podkreślił, że "PO, atakując opozycję, chyba nie zdaje sobie sprawy, że właśnie zaatakowała swojego koalicjanta".
W jego ocenie "zabranie finansowania z budżetu to dla PSL byłaby bardzo ciężka sytuacja" z uwagi na "dług, który Stronnictwo spłaca wobec Skarbu Państwa". Rzecznik sztabu PiS uznał, że również nie na rękę PSL są jednomandatowe okręgi wyborcze. 6 września zgodnie z inicjatywą poprzedniego prezydenta Bronisława Komorowskiego Polacy mają odpowiadać w referendum na trzy pytania: czy są "za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu"; czy są "za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa" i czy są "za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości, co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika".
"Będzie debata"
Karczewski pytany o kwestię dopisania kolejnych pytań referendalnych odpowiedział, że należy czekać na decyzję prezydenta Andrzeja Dudy, która ma zapaść w tym tygodniu. - Gdyby taka decyzja o skierowaniu do Senatu wniosku o przeprowadzenie referendum (...) ewentualnie w dniu wyborów 25 października zapadła, wtedy Senat będzie musiał podjąć decyzję w ciągu 14 dni - mówił wicemarszałek Senatu.
W jego ocenie połączenie wyborów z referendum "nie pociągałoby za sobą dodatkowych kosztów". - Na pewno będzie debata, dyskusja. Ostatnie głosowania w Senacie pokazały, że wielu senatorów PO głosuje inaczej niż zalecenia partyjne, kilku senatorów odeszło z PO. Jest szansa również i przegłosowania, i przekonania senatorów PO do dobrych obywatelskich rozwiązań - powiedział Karczewski.
Prezydent Duda na wtorkowym spotkaniu z sygnatariuszami wniosku o rozszerzenie referendum o trzy kwestie: wieku emerytalnego, obowiązku szkolnego sześciolatków i Lasów Państwowych zadeklarował, że w tym tygodniu podejmie decyzję w tej sprawie. Szef "S" Piotr Duda zaproponował, żeby Polacy odpowiedzieli na dodatkowe pytania 25 października w dniu wyborów parlamentarnych.
Autor: MAC/ja / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24