Przelot prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego policyjnym śmigłowcem ze Świnoujścia do Krakowa nie spowodował żadnych dodatkowych kosztów po stronie MSWiA - podkreślali w czwartek posłowie PiS. Jak poinformowali, równowartość kosztu za przelot śmigłowcem prezes PiS oraz poseł Joachim Brudziński wpłacili na konto jednej z fundacji.
"Fakt" napisał kilka dni temu, że w ostatnią sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński odwiedził gazoport w Świnoujściu, któremu nadano imię prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a następnie wyruszył do Krakowa, na grób brata. Skorzystał przy tym z policyjnego helikoptera. W poniedziałek radio RMF FM, cytując wypowiedź Błaszczaka, podało że to on wydał w tej sprawie zgodę i zadeklarował, że lider PiS wpłaci równowartość kosztu przelotu na fundację pomocy wdowom i dzieciom poległych policjantów. PO zwróciła się do szefa MSWiA o wyjaśnienia dotyczące skorzystania przez prezesa PiS z policyjnego śmigłowca i o zwrot kosztów z tym związanych. MSWiA zaznacza, że Jarosław Kaczyński został zaproszony przez szefa resortu, który dysponuje śmigłowcem i nie spowodowało to żadnych dodatkowych kosztów.
Joachim Brudziński podkreślił na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, że Kaczyński do Świnoujścia przyjechał samochodem, a nie przyleciał. Do Świnoujścia przyleciał policyjnym helikopterem minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak. Po wylądowania w Świnoujściu, pojawił się pomysł, aby zaprosić na pokład Kaczyńskiego oraz jego - dodał. - Żadnych dodatkowych kosztów resort spraw wewnętrznych w związku z tym, że na ten pokład helikoptera zostaliśmy zaproszeni, nie poniósł. Minister Błaszczak i tak był w Świnoujściu, i tak ze Świnoujścia wylatywał, więc żadne dodatkowe koszta nie zostały przez resort poniesione - zapewnił Brudziński. Poinformował, że Kaczyński zdecydował się wpłacić równowartość najdroższego biletu lotniczego na linii lotnisko w Goleniowie - Kraków na fundację rodzin poległych policjantów. - Na taki sam gest w sposób oczywisty zdecydowałem się ja - dodał Brudziński. - Jestem gotów płacić nawet potrójną cenę takiego biletu dlatego, że uważam, że korzyści wynikające z faktu, że minister spraw wewnętrznych, lider największej partii opozycyjnej mogli zobaczyć potencjał, jaki dzisiaj dla rozwoju gospodarki morskiej, ale również potencjał turystyczny jest na wyspie Wolin i wyspie Uznam, uważam, jako poseł ziemi zachodniopomorskiej, za wartość olbrzymią - powiedział Brudziński.
Mazurek: hipokryzja PO
Odnosząc się do pytań posłów PO, Brudziński i rzeczniczka klubu PiS Beata Mazurek ocenili, że są przejawem hipokryzji i stosowania podwójnych standardów, które stosują wobec siebie i wobec PiS. Politycy PiS zwracali się z pytaniem do PO, czy politycy ich ugrupowania nie wykorzystywali rządowych samolotów do prywatnych celów. - Czy kiedykolwiek padały szczegółowe pytania ze strony polityków PO, że Donald Tusk traktował rządowy samolot jak taksówkę? Czy prawdą jest, że - jak dowiedzieliśmy się w kampanii wyborczej - za panią premier Ewą Kopacz latał pusty Tupolew na różne lotniska w naszym kraju, kiedy urządzała "wyborczy cyrk" z wyjazdowymi posiedzeniami rządu? - pytał Brudziński.
Autor: mw/ja / Źródło: PAP