Przypadek pijanego kierowcy recydywisty, który kolejny raz złamał prawo, ale trafił do domu, a nie do aresztu, bulwersuje. Jednak w programie "24 godziny" TVN24 mecenas Aleksander Pociej przyznał rację prokuratorowi, który dla pirata drogowego nie żądał aresztu.
Ocenę "wyczynów" pijanego 40-letniego mieszkańca Gorzowa Wielkopolskiego rozpoczął jednak w programie były antyterrorysta i miłośnik szybkich samochodów Jerzy Dziewulski.
- Jestem w szoku. Jak rzadko kiedy jakaś wiadomość potrafi mnie wyłączyć, to ta mnie wyłączyła - mówił Dziewulski, ostro oceniając kierowcę: - Pirat drogowy to zbyt lekkie słowo. To zwykły bandyta.
Nie było podstaw do aresztowania
Mecenas Pociej o kierowcy wypowiedział się jednak bardziej powściągliwie: - Będąc równie oburzony jak pan Dziewulski, nie mam żadnych wątpliwości, że wyrok w jego sprawie, to będzie wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności.
Jednak prawnik podkreślił, że wypuszczając kierowcę do domu i nie żądając dla niego aresztu, "prokurator postanowił słusznie".
- Areszt można zastosować tylko gdy jest niebezpieczeństwo mataczenia. (...) W wyjątkowych wypadkach, gdy istnieje podejrzenie, że popełni inne poważne przestępstwo - wyliczał Pociej, podkreślając, że w tym przypadku takie przypuszczenie nie zaszło.
Areszt to nie jedyne wyjście
Prawnik nie miał jednak wątpliwości, że kierowca z Gorzowa Wielkopolskiego to pirat drogowy, jednak "w dalszym ciągu uważa, że większym niebezpieczeństwem jest zastosowanie nieuzasadnionego aresztu".
- Chylę czoła przed tym prokuratorem - mówił Pociej. Jak zatem ukarać kierowcę? Mecenas zaproponował np. konfiskatę samochodu lub dozór policyjny. - Musimy przyjąć, że są sytuacje, wobec których jesteśmy bezsilni - podsumował Pociej.
Jakie konsekwencje poniesie prokurator?
- Pozwolę sobie nie zgodzić z mecenasem - odpowiadał Dziewulski. - Prokurator mógł przewidywać, biorąc pod uwagę przeszłość tego człowieka, że może kolejny raz popełnić takie przestępstwo - dodał, podkreślając, że prokurator "mógł mieć na uwadze pewne działania prewencyjne".
Dziewulski przyznał, że prokuratura czasem zbyt pochopnie stosuje areszt, "ale w tym przypadku aż się prosiło". - Jak ten ktoś znów zabije, to jakie konsekwencje poniesie ten prokurator? - pytał były milicjant.
- Kłopoty będzie miał przede wszystkim takie, że państwo powiecie „a nie mówiliśmy” - odpowiedział Pociej.
130 km/h na "bani"
Pirat został złapany w środę przez policjantów w okolicach Pyrzyc (woj. zachodniopomorskie). Kierując Mitsubishi Pajero uwagę policjantów ściągnął na siebie po tym, jak z dużą prędkością przemknął obok patrolu drogówki. Policjanci ruszyli za nim. Włączyli wideorejestrator, który kilkakrotnie odnotował znaczne przekroczenie dozwolonej prędkości – 115, a później 131 km/h przy dozwolonej 70km/h, 108 km/h przy dozwolonej 50 km/h.
Policjanci relacjonowali, że zjeżdżał na lewy pas ruchu i swoim zachowaniem (omijanie z lewej strony wysepek oraz wjeżdżanie na lewy krawężnik jezdni) zmuszał do niebezpiecznych manewrów innych kierowców. Po przejechaniu kilkuset metrów policjanci zatrzymali kierowcę. Miał 1,8 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu.
W trakcie czynności okazało się, że mężczyzna w przeszłości był już karany za jazdę po pijanemu. Skazany został również za naruszenie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24