Dowiedziałem się o pewnych faktach, które powstrzymały mnie od nominacji - tak w "Kropce nad i" wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński wyjaśniał swoją decyzję względem Dariusza Stoli, który wygrał konkurs na dyrektora Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, ale wciąż nie objął stanowiska. Gliński dodał, że "na razie" nie podjął decyzji, czy kiedyś powoła Stolę na to stanowisko.
Profesor Dariusz Stola, który był dotychczasowym dyrektorem Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, został w maju ponownie zarekomendowany na to samo stanowisko przez 15-osobową komisję konkursową. W jej skład weszli m.in. przedstawiciele trzech założycieli muzeum, czyli MKiDN, miasta st. Warszawa i Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce. Ostatecznie dyrektora POLIN mianuje minister kultury i dziedzictwa narodowego. Do tej pory Stola nie został powołany.
"Dowiedziałem się o pewnych faktach, które powstrzymały mnie od nominacji"
O tej sytuacji mówił w "Kropce nad i" w TVN24 wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. - Uważam, że pan dyrektor Stola zbytnio upolitycznił tę instytucję, działał wbrew statutowi tej instytucji - powiedział minister, wyjaśniając, dlaczego nie powołał Stoli na dyrektora POLIN.
- Ja się zobowiązałem, że przeprowadzimy konkurs. Konkurs został przeprowadzony, wygrał pan Stola, natomiast ja w międzyczasie się dowiedziałem o pewnych faktach, które powstrzymały mnie od nominacji - dodał.
- Zgłosili się do mnie przedstawiciele ruchu społecznego Lecha Kaczyńskiego i powiedzieli mi o sytuacji, kiedy pan dyrektor odmówił organizacji konferencji międzynarodowej poświęconej sprawom polityki polsko-izraelskiej - kontynuował. Minister wskazywał także, że "Lech Kaczyński był współtwórcą tej polityki, był poplecznikiem pewnych pozytywnych rozwiązań dla obu naszych narodów".
"Na razie nie podjąłem takiej decyzji"
Dariusz Stola w "Faktach po Faktach" 4 października, odnosząc się do stawianych już wcześniej zarzutów, że odmówił organizacji międzynarodowej konferencji poświęconej byłemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, powiedział, że chciał znalezienia partnera naukowego.
Pytany, kto mógłby być partnerem, wymienił m.in. Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, wydział stosunków międzynarodowych jednej z uczelni, Kancelarię Senatu. - Ja sobie nawet zachowałem kopie maili, które wysyłałem, że zarezerwowałem terminy, że bardzo zachęcam, na które nikt nigdy nie odpowiedział, więc to nie było poważne od początku - mówił wtedy Stola.
Gliński w poniedziałek w "Kropce nad i" powiedział, że zna relacje, które "inaczej wyglądały". - Pozostajemy w tej kwestii na oddzielnych stanowiskach - zaznaczył.
Pytany, czy powoła kiedyś Stolę na dyrektora POLIN, wicepremier odparł: - Nie wiem, na razie nie podjąłem takiej decyzji.
"Tam nie ma żadnego problemu i żadnego kryzysu"
Minister Gliński powiedział jednak, że ma "na ten temat odmienne zdanie" - Nie przeszkadzam w pracy (muzeum - red.). Z tego, co wiem, muzeum działa normalnie, tam nie ma żadnego problemu i żadnego kryzysu - zapewniał.
- Moja opinia jest taka, że tam się nic nie dzieje nadzwyczajnego, muzeum jest prowadzone przez dyrektora, który był wicedyrektorem za czasów pana Stoli i cała ekipa jest ta sama, która była, nie ma tam nic niepokojącego - przekonywał wicepremier. - Tam jest pełna stabilizacja, muzeum dobrze funkcjonuje, nic mu nie zagraża - powtórzył.
Jacht I love Poland uszkodzony. "Zdarzają się awarie"
Wicepremier Gliński mówił także o działalności Polskiej Fundacji Narodowej, między innymi o zakupie przez nią jachtu I love Poland za 900 tysięcy euro. Miał on promować Polskę na świecie, jednak 22 kwietnia tego roku został uszkodzony. - Zdarzają się awarie jachtu. Przedtem ten jacht wygrał bardzo ważne, ciekawe regaty międzynarodowe - przekonywał Gliński. Jak wyjaśniał, "tam złamał się maszt, to się zdarza". - Jacht jest w tej chwili już naprawiony, czeka na ubezpieczenie, z tego, co wiem - dodał.
"Fundacja zajmuje się przede wszystkim promocją interesów Polski"
Onet przytoczył również konkretne działania, jakie WHWG podjęła w ramach współpracy z PFN. Zaliczyło się do nich między innymi prowadzenie kont społecznościowych na Twitterze (@Polish_Fndtn) i Instagramie (@HeartofPoland). Pierwsze z nich jeszcze 18 września obserwowało 6 tysięcy osób, podczas gdy drugie, HeartofPoland, miał około 180 obserwujących. Na zlecenie PFN amerykańska firma zarządza również na YouTube kanałem "Poland Perspectives", który 18 września miał 36 subskrypcji.
Gliński przekonywał, że "to jest nierzetelny artykuł, oparty na jednym źródle informacji". Odnosząc się do niskich zasięgów wymienionych przez Onet kont społecznościowych, przekonywał, że przedstawicielka White House Writers Group Anna Wellisz wskazywała, iż konta "były zupełnie nieistotne, bo nie były głównym obszarem zainteresowania Fundacji".
- Natomiast spoty, które były produkowane, oglądało 100 milionów ludzi - powiedział Gliński. Pytany, jakie to były spoty, odparł: - najróżniejsze, dotyczące kontaktów polsko-amerykańskich i prezentacja Polski dla przeciętnego Amerykanina.
Dopytywany, jak wyglądał taki spot i proszony o przykład, minister odpowiedział: - Nie śledzę tego tak dokładnie, ja tylko się opieram na tym, co czytałem w sprawozdaniu pani Wellisz.
Gliński wskazywał, że "Fundacja zajmuje się przede wszystkim promocją interesów Polski i interesów Polski, między innym współpracuje z największą firmą PR-ową świata Edelmanem". - Jestem naprawdę zadowolony z tego, że największa PR-owska firma świata broni polskich interesów w miejscu, gdzie jest to potrzebne i konieczne - dodał.
Autor: akr/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24