Pierwsze polskie sześcioraczki, które urodziły się w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, w czwartek skończyły miesiąc. Dzieci mają się lepiej - przekazał kierownik Oddziału Neonatologii profesor Ryszard Lauterbach. Zaznaczył jednak, że jest jeszcze "kilka zakrętów do pokonania". Jak informują lekarze, dzieci będą mogły opuścić szpital najwcześniej na przełomie lipca i sierpnia.
Filip, Tymon, Zosia, Kaja, Malwina i Nela przyszli na świat 20 maja. Ciążę lekarze rozwiązali w 29. tygodniu przez cesarskie cięcie. Najmniejsze z dzieci ważyło przy urodzeniu 890 gramów, największe około 1300 gramów. Każde z nich przybrało już na wadze około 300 gramów.
Dzieci nadrabiają to, czego nie dostały w łonie matki
- Sześcioraczki nie zjadają jeszcze tyle, ile byśmy chcieli, ale jesteśmy zadowoleni. Dzieci otrzymują mleko z Banku Mleka, uzupełnione dodatkowymi substancjami, niezbędnymi, by nadrobić to, czego nie zdążyły pobrać, będąc w łonie matki. Były też intensywnie żywione pozajelitowo - mówi profesor Lauterbach.
Dodaje, że w życiu płodowym każde z dzieci otrzymało jedną szóstą tego, co powinno, a dodatkowo ciąża zakończyła się 11 tygodni przed terminem, a właśnie w ostatnim trymestrze organizm matki przekazuje najwięcej substancji potrzebnych do rozwoju.
Noworodki przebywają w inkubatorach. Troje z nich oddycha w pełni samodzielnie, dwoje wymaga niewielkiego wspomagania, szóste jest podpięte do respiratora. Jedno z nich ma obecnie infekcję.
"Musimy pokonać jeszcze kilka zakrętów"
- Jesteśmy ostrożni, ale mamy nadzieję, że wszystko ułoży się dobrze. Pięcioraczki, które przyszły na świat w naszym szpitalu w 2008 roku ważyły o wiele mniej: od 570 do 800 gramów, a po 11 latach dziś mają się znakomicie. Liczymy, że podobnie będzie z sześcioraczkami - mówi prof. Lauterbach.
Według lekarzy dzieci będą mogły opuścić szpital najwcześniej na przełomie lipca i sierpnia.
- Czasem wydaje się, że jesteśmy już na prostej i widać metę, ale zdarza się, że musimy pokonać jeszcze kilka zakrętów - mówi kierownik Oddziału Neonatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Dodaje, że w każdej chwili rodzice sześcioraczków mogą otrzymać wsparcie psychologów, pomoc dla nich deklarują też różne instytucje. Klaudia i Szymon Marcowie są mieszkańcami Tylmanowej. Na rodzeństwo czeka w domu ich 2,5-letni brat.
Według statystyk sześcioraczki rodzą się bardzo rzadko - raz na 4,7 miliarda ciąż na świecie. Taką ciążę trudno też doprowadzić do szczęśliwego finału.
Autor: ads//plw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24