Po zabiegu pacjent potrafi być w amoku, czasem któryś chce wyskoczyć przez okno, inny ma zwidy, nożem chce atakować personel. Pielęgniarka ze szpitala w Rudzie Śląskiej bezradnie rozkłada ręce: - A my? Nie mamy możliwości obrony. Mamy jedynie telefon do lekarza, który też nie zawsze może zejść albo nie chce zejść do agresywnego pacjenta.
- Zdarzają się agresywni pacjenci, zdarzają się pacjenci z chorobami psychicznymi. Po zabiegach operacyjnych są w takich amokach - opowiada pielęgniarka ze szpitala w Rudzie Śląskiej. To właśnie tu w poniedziałek w nocy policjanci zastrzelili pacjenta, po tym, gdy wpadł w szał i zdemolował korytarz.
Nie pierwszy taki pacjent
Jak się okazuje, 56-latek nie był pierwszym pacjentem, który po operacji zachował się agresywnie.
- Zdarza się, że pacjenci próbują wyskakiwać przez okna, zdarza się, że są agresywni, bo mają jakieś zwidy. Z ostrymi narzędziami, z nożami próbują do nas podchodzić - opowiadała pielęgniarka. W rozmowie z reporterem TVN24 nie chciała pokazać twarzy przed kamerą.
- Niestety, nie mamy możliwości obrony, nie mamy się czym obronić. My nie dysponujemy żadnymi środkami. Jedynie telefon, możemy zadzwonić po lekarza, który też nie zawsze może zejść albo nie chce zejść do agresywnego pacjenta - mówi pielęgniarka.
I dodaje: - W tym wypadku policja zdążyła, ale nie wiemy, jak będzie następnym razem.
Prokuratura sprawdzi
Z relacji świadków wynika, że 56-letni pacjent w nocy z poniedziałku na wtorek powyrywał sobie dreny i wenflony, zerwał się z łóżka i wybiegł z oddziału wybijając szybę. Zdemolował korytarz, po czym wszedł do kuchni, skąd zabrał dwa noże. Potem ukrył się w piwnicy. Gdy wezwani na miejsce policjanci kazali mu rzucić broń, zaatakował ich.
Jeden z policjantów oddał strzał z broni służbowej w nogę furiata. Wtedy jeden z noży, który trzymał mężczyzna, wypadł mu z dłoni. Jeszcze używając drugiego noża ponownie rzucił się do ataku. Wtedy padł drugi strzał - relacjonowała śląska policja.
56-letniego pacjenta nie udało się jednak uratować.
Autor: bieru\mtom\kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24