Były wiceminister zdrowia Bolesław Piecha złożył w piątek do prokuratury i CBA zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w związku lekiem z Ivabradyna. Nie chodzi jednak o manipulacje przy liście leków, lecz o... medialne doniesienia w tej sprawie.
Chodzi o podane najpierw przez radio TOK FM i portal Interia.pl, a potem także inne media informacjami o domniemanych fałszerstwach dokumentów w ministerstwie zdrowia.
W wydanym oświadczeniu były wiceminister zdrowia napisał, że "podejrzenia te dotyczą zamierzonego przekazywania nieprawdziwych informacji o rzekomym fałszerstwie dokumentów i sugestiach o podejmowaniu niedozwolnych praktyk lobbingowych"
W piątek radio TOK FM podało, że w ministerstwie zdrowia mogły być fałszowane ekspertyzy przemawiające na rzecz wpisania na listę leków refundowanych leku na dusznicę bolesną. Jedną z takich ekspertyz miała być pozytywna opinia Polskiego Towarzystwa Farmako-Ekonomicznego. Towarzystwo podkreśla, że zdecydowanie sprzeciwiało się refundacji leku.
Były rzecznik resortu, Paweł Trzciński powiedział wtedy, że informacja o pozytywnej rekomendacji Polskiego Towarzystwa Farmako-Ekonomicznego dla leku na dusznicę jest "wynikiem błędu ludzkiego". - Pracownicy departamentu zapewniają, że nie mam mowy tu o żadnym fałszowaniu dokumentów - zapewnił Trzciński. - Pracowali nad tym spisem pod dużą presją czasu i tłumaczą to tylko błędem ludzkim w wyniku, którego pracownik zamiast " nie rekomenduje" wpisał " rekomenduje" - wyjaśnił. Według TOK FM z oficjalnych dokumentów, które znalazły się na stronie internetowej resortu wynika, że Towarzystwo Farmako-Ekonomiczne popierało refundację leku. Tymczasem jego prezes dr Tadeusz Szuba powiedział TOK FM, że "to kłamstwo".
Ministerstwo zdrowia zamówiło również ekspertyzę u krajowego konsultanta w dziedzinie chorób wewnętrznych, profesora Zbihniewa Gacionga. - Napisałem , że jest za wcześnie, żeby go refundować - wyjaśnia prof. Gaciong. "Ta negatywna opinia nigdy nie ujrzała światła dziennego - podkreśla TOK FM.
Stacja przypomina, że Piecha powoływał się również na opinię kardiologa prof. Witolda Rużyłło. Opinia miała być pozytywna. W czwartek jednak ,jak informuje TOK FM ,prof. Rużyłło stwierdził, że nigdy na zamówienie ministerstwa zdrowia nie stworzył żadnej opinii dotyczącej tego leku.
TOK FM zauważa, że oprócz sfałszowanego stanowiska Polskiego Towarzystwa Farmako-Ekonomicznego, również ministerstwo gospodarki sprzeciwiało się wpisaniu leku na listę leków refundowanych.
Źródło: PAP, tvn24.pl