To były słowa niegodne prezydenta - tak w "Faktach po Faktach" Ryszard Petru ocenił przemówienie Andrzeja Dudy podczas niedzielnych uroczystości pogrzebowych "Inki" i "Zagończyka". PiS-owi lider Nowoczesnej zarzucił używanie "mowy nienawiści".
- Proszę państwa, o ile do 89. roku można powiedzieć, że rządził ustrój tych samych zdrajców, którzy zamordowali "Inkę" i "Zagończyka", to przecież po 89. roku teoretycznie nie - mówił w niedzielę prezydent Duda w Gdańsku, podkreślając, że dopiero teraz można było uroczyście i z honorami pochować dwoje żołnierzy antykomunistycznego podziemia.
"Niegodne słowa"
- To były słowa niegodne prezydenta - uważa przewodniczący Nowoczesnej. - Dziwię się, że (Andrzej Duda) kwestionuje również działalność w tym zakresie Lecha Kaczyńskiego - dodał. Ocenił, że prezydent "wszystkich wrzucił do jednego worka". Petru wyraził opinię, że oskarżenia są bezpodstawne, bo po 1989 r. rządziło m.in. PiS.
Lider Nowoczesnej ocenił, że Prawo i Sprawiedliwość używa mowy nienawiści, a prezydentowi Andrzejowi Dudzie zarzucił "agresję". - Ja nie wiem, skąd u niego tyle agresji - mówił. Dodał, że w jego opinii głowa państwa niszczy wspólnotę zamiast ją budować.
"Kaczyńskiemu to się wymknie spod kontroli"
Petru odniósł się także do przepychanki, do której miało w niedzielę dojść w Gdańsku. Działacze KOD twierdzą, że podczas uroczystości zostali zaatakowani przez "skrajną prawicę", zaś policja nie zagwarantowała im bezpieczeństwa, a jedynie poprosiła o opuszczenie placu.
- Nie będzie mi żaden ONR mówił, na jakie możemy chodzić demonstracje - powiedział lider Nowoczesnej. Jak mówił, Polaków nie można dzielić i pozwalać im lub nie na udział w uroczystościach. - Wszyscy mają prawo być patriotami - podkreślił.
Petru uważa, że zdarzenie jest efektem stosowania przez PiS języka nienawiści. - Oni teraz być może są zadowoleni - powiedział.
Zdaniem lidera Nowoczesnej państwo źle funkcjonuje, czego dowodem jest fakt, że na wieści o przepychance nie zareagował minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak. - Policja poprosiła, żeby wyszli ci, którzy byli atakowani - powiedział. Dodał, że do podobnych sytuacji może dochodzić częściej i mogą być one coraz bardziej drastyczne. - Jarosławowi Kaczyńskiemu to się wymknie spod kontroli - powiedział.
"Nie" dla wcześniejszych wyborów
Petru mówił też o aferze reprywatyzacyjnej w Warszawie. Powiedział, że prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna mieć możliwość wyjaśnienia sprawy. Zaznaczył, że nie ocenia, po czyjej stronie leży prawda, bo na to potrzeba czasu. Jak dodał, trzeba wyjaśnić, czy chodziło o jedną działkę, czy miał miejsce szereg transakcji.
Zdaniem lidera Nowoczesnej odwołanie Gronkiewicz-Waltz i wcześniejsze wybory są nie na rękę Prawu i Sprawiedliwości.
- Gdyby były te wybory, jesteśmy gotowi, jesteśmy w blokach startowych. Jesteśmy przekonani, że mamy szansę te wybory wygrać - mówił o ewentualnej gotowości Nowoczesnej do startu. Podkreślił równocześnie, że nie będzie kandydował na prezydenta Warszawy w tych wyborach.
- Ewidentnie PiS jest to nie na rękę, bo wiadomo, że w Warszawie przegra sromotnie - powiedział Petru. Jak dodał, obecnie należy skupić się na rozwiązaniu problemu. - Potrzebny jest konsensus polityczny, żeby przeprowadzić zmiany. Nie wolno takich spraw zamiatać pod dywan - dodał.
Autor: mw//rzw,gak / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24