Rosyjski agent wywiadu wojskowego Paweł Rubcow, podając się za hiszpańskiego dziennikarza Pablo Gonzaleza, zbierał informacje o infrastrukturze krytycznej, systemach i obiektach kluczowych dla bezpieczeństwa Polski i jej obywateli. Miał on dostać się między innymi do Elektrociepłowni Siekierki, a także rozmawiać z różnymi osobami z Polski.
W środę "Gazeta Wyborcza" przekazała, że dotarła do aktu oskarżenia rosyjskiego agenta wywiadu wojskowego GRU Pawła Rubcowa, który podawał się za hiszpańskiego dziennikarza i używał nazwiska Pablo Gonzales.
"Był 28 lutego 2022 roku, piętnaście minut po północy. Zaczynał się czwarty dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Funkcjonariusze kontrwywiadu ABW weszli do akademika w Przemyślu. Zatrzymali hiszpańskiego dziennikarza Pablo Gonzaleza Yague. Dwa dni później Sąd Okręgowy w Rzeszowie aresztował go pod zarzutem pracy dla Głównego Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego Armii Federacji Rosyjskiej, czyli osławionego GRU" - przypomniał dziennik.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rosyjski szpieg Paweł Rubcow "wyjechał z kompletem wiedzy" z Polski. Jest komentarz prokuratury
Wtedy też zabrano mężczyźnie telefon, laptop i inne nośniki danych, w których znaleziono między innymi wszystkie raporty przesyłane przez niego do centrali GRU w Moskwie.
Lista osób, z którymi kontaktował się rosyjski agent
"W akcie oskarżenia Rubcowa czytamy, że zbierał informacje o infrastrukturze krytycznej, systemach i obiektach kluczowych dla bezpieczeństwa Polski i jej obywateli. Miał to robić przy pomocy 'ustalonych i nieustalonych osób'. Na jednym z jego pendrivów był na przykład film i zdjęcia pokazujące warszawską Elektrociepłownię Siekierki, największy tego typu obiekt w Polsce" - przekazała "GW".
Jak podał dziennik, "w uzasadnieniu aktu oskarżenia znalazła się lista osób z Polski lub mieszkających w naszym kraju - przesłuchanych w śledztwie - do których docierał i rozmawiał jako dziennikarz Pablo Gonzalez". Wymieniono również "białoruskich opozycjonistów czy rodziców Ramana Protasiewicza, działacza białoruskiej opozycji, którego służby Łukaszenki zatrzymały po tym, jak samolot z nim na pokładzie został podstępem zmuszony do lądowania w Mińsku".
"Szpieg Rubcow kontaktował się też z byłym pracownikiem Ministerstwa Finansów, później PKP Cargo. Co więcej - zdaniem ABW - miał on być 'rodzinnie związany' z firmą zajmującą się handlem sprzętem wojskowym i policyjnym, wykrywaniem podsłuchów czy przeciwdziałaniem szpiegostwu. To ta firma w 2007 roku zainstalowała urządzenia uniemożliwiające podsłuch w siedzibie Komisji Nadzoru Finansowego" - informuje dziennik.
Wśród przesłuchiwanych osób - jak podała "GW" - są również osoba związana z prawicową organizacją prawników Ordo Iuris, dwaj politolodzy z Uniwersytetu Warszawskiego, naukowiec jednego z kanadyjskich uniwersytetów, polska znajoma asystenta prezesa Trybunału Konstytucyjnego Armenii czy aktywistka pomagająca na granicy z Białorusią.
"Jego proces najprawdopodobniej nigdy się nie zacznie"
"GW" przypomina, że zaraz po zatrzymaniu Rubcow nie przyznawał się do winy i zapewniał, że jest dziennikarzem. Następnie w sierpniu 2024 roku doszło do wymiany więźniów między Rosją, Białorusią i krajami zachodnimi w stolicy Turcji, Ankarze. Uczestniczyła w niej także Polska, która uwolniła Rubcowa.
"Wieczorem 31 lipca 2024 roku prokurator prowadzący śledztwo uchylił mu areszt. Następnego dnia Rubcow znalazł się w Turcji, a stamtąd poleciał do Moskwy, gdzie na lotnisku powitał go prezydent Władimir Putin. Niedługo po wymianie Prokuratura Krajowa przesłała do sądu akt oskarżenia. Grozi mu do 20 lat więzienia, ale jego proces najprawdopodobniej nigdy się nie zacznie" - wyjaśnił dziennik.
W czwartek 6 marca Sąd Okręgowy w Warszawie ma rozważyć wydanie nakazu aresztowania Rubcowa. Dziennik wskazuje, że po takiej decyzji będzie można rozesłać za nim list gończy, a proces zostanie zawieszony. "Jeśli tak się stanie, to Paweł Rubcow, żołnierz Głównego Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, już na zawsze utknie w Rosji. W każdym innym kraju może mu grozić zatrzymanie i przekazanie władzom Polski" - dodano.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters