Paweł Graś, były rzecznik rządu, wraca do pracy sejmowej. Według przyjaciół „fighter”, według politycznych przeciwników z PiS – "woźny". Premier jest zwolennikiem tej pierwszej charakterystyki, bo wyznaczył go do „walki o prawdę” w sprawie afery hazardowej.
Urodził się w 1964 roku w Kętach, dokładnie w dniu Armii Radzieckiej. Wojskowe zainteresowania mu zostały – nie tylko lubi sobie postrzelać (a podobno robi to świetnie), ale od lat w Sejmie zasiada w komisji obrony i służb specjalnych. Gdy powstawał rząd Tuska, został pełnomocnikiem rządu ds. bezpieczeństwa i koordynatorem służb specjalnych. Zrezygnował na własną prośbę, z powodów osobistych. CZYTAJ WIĘCEJ
Od Ruchu Stu do dworu Tuska
Z wykształcenia dziennikarz (choć studiował też prawo, przez trzy lata), jeszcze na studiach zaangażował się w Niezależne Zrzeszenie Studentów. Potem zrobił sobie przerwę od polityki na rzecz biznesu, ale nie na długo. W 1995 współtworzył (m.in. z Andrzejem Olechowskim) Ruch Stu. W Sejmie znalazł się w 1998 roku z list AWS, ale dopiero po rezygnacji krakowskiego posła. Od 2001 roku startuje w barwach Platformy, uważany jest za członka tzw. dworu Tuska. W Sejmie nieprzerwanie od 10 lat.
Woźny i radość dziecka
Od lutego tego roku pełnił funkcję rzecznika rządu. Na tym stanowisku zaliczył kilka wpadek, skwapliwie wykorzystanych w reklamówkach PiS.Gdy media doniosły, że Graś od 13 lat mieszka w willi należącej do obywatela Niemiec i nic za to nie płaci – bo, jak mówi, opiekuje się domem – posłowie PiS wyzłośliwiali się nazywając go dozorcą. W takiej funkcji trafił tez do spotu PiS.
Po raz kolejny stał się bohaterem reklamówki Prawa i Sprawiedliwości, gdy na uroczystości 1 września w Gdańsku zabrał ze sobą syna, a jego pobyt opłacił z państwowych pieniędzy. - Zobaczyć radość dziecka - bezcenne. Za wszystko inne zapłacą podatnicy – punktowało PiS w kreskówce.
Graś stanowisko rzecznika stracił 7 września.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP