Na wokandę wraca proces artystki Doroty Nieznalskiej, która po raz kolejny stanie przed sądem za umieszczenie męskich genitaliów na krzyżu. Dla jednych to proces o obrazę uczuć religijnych, dla innych - o granice artystycznej wolności.
Proces Nieznalskiej toczy się już po raz drugi. Za pierwszym razem artystka została skazana na pół roku ograniczenia wolności. Jednak w kwietniu 2004 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku uchylił wyrok sądu niższej instancji i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.
Na przełomie 2001 i 2002 roku w gdańskiej galerii "Wyspa" prezentowana była praca Doroty Nieznalskiej zatytułowana "Pasja". Skandal wokół instalacji wybuchł już po zamknięciu ekspozycji. Dwoje ówczesnych posłów Ligi Polskich Rodzin uznało, że umieszczając zdjęcie męskich genitaliów na krzyżu artystka obraziła ich uczucia religijne. Poparła ich grupa sympatyków tej partii.
Dorota Nieznalska nie przyznaje się do winy. Jej zdaniem instalacja była krytyką męskości i cielesności, a nie symbolu katolickiego.
Proces od samego początku budził wielkie emocje i stał się okazją do konfrontacji różnych światopoglądów. Emocje ścierały się, gdy obrońcy katolickich symboli stanęli na przeciw obrońców wolności słowa. Ci ostatni zwracali uwagę, że był to pierwszy po upadku komunizmu proces, w którym na ławie oskarżonych usiadł artysta za to co jako artysta robi - czyli za tworzoną przez siebie sztukę. Przeciwnicy Nieznalskiej kwestionowali zaś określanie jej dzieła jako "sztuki".
Sąd stanął m.in. przed problemem znalezienia biegłych, którzy mogliby wydać obiektywną ocenę na temat kontrowersyjnej instalacji.
Towarzysząca procesowi dyskusja była tak zażarta, że gdy w 2004 roku sprawa wróciła na wokandę, sędzia nie zezwolił mediom na rejestrowanie przebiegu procesu.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24