To nie jest fikcja, to się dzieje naprawdę i dotyczy instytucji, która w systemie państwa polskiego, w systemie przeciwdziałania korupcji, jest instytucją być może najważniejszą - ocenił w studiu "Superwizjera" dr Jacek Kucharczyk z Instytutu Spraw Publicznych. W ten sposób skomentował reportaż Bertolda Kittela "Pancerny Marian i pokoje na godziny", o nowym prezesie Naczelnej Izby Kontroli. W przypadku najważniejszych urzędników w państwie "ciężar wykazania, że jest się poza wszelkimi zarzutami spoczywa na samym kandydacie i osobach, które wspierają go politycznie" - podkreśliła Grażyna Kopińska z Fundacji im. Stefana Batorego.
Reporter "Superwizjera" TVN Bertold Kittel przyjrzał się oświadczeniu majątkowemu byłego ministra i wiceministra finansów Mariana Banasia, powołanego 30 sierpnia na stanowisko szefa NIK.
Sprawdzając między innymi, dlaczego Banaś nie wpisał do oświadczenia informacji o zabezpieczeniu na hipotece kamienicy na krakowskim Podgórzu, która - jak wynika z oświadczenia majątkowego i zapisów w księdze wieczystej - należy do prezesa Najwyższej Izby Kontroli, Kittel trafił na prowadzony w tej kamienicy hotel na godziny. Tam stanął oko w oko ze znanym w Krakowie przestępcą skazanym prawomocnym wyrokiem.
Marian Banaś przed pytaniami autora reportażu o kamienicę uciekał, choć Kittel zadawał mu je wprost. Dopiero po emisji reportażu, prezes NIK wydał oświadczenie w sprawie opisanej w reportażu kamienicy, stwierdzając, że nie jest już jej właścicielem, "nie zarządzał pokazanym w materiale hotelem", a wynajął go w przeszłości "na podstawie umowy zawartej zgodnie z prawem".
- Rozdźwięk między tym, co zobaczyliśmy a stanowiskiem i rangą instytucji, którą ma kierować pan Banaś, to jest to, co mnie najbardziej uderzyło - powiedział w studiu "Superwizjera" dr Jacek Kucharczyk z Instytut Spraw Publicznych, komentując reportaż.
- To, co widzieliśmy trochę przypominało sceny z filmu gangsterskiego (...). Historia, która wydaje się dość niewiarygodna, pokazująca pewne związki między polityką a półświatkiem, to nie jest fikcja. To się dzieje naprawdę i dotyczy instytucji, która w systemie państwa polskiego, w systemie przeciwdziałania korupcji, jest instytucją być może najważniejszą. Jej integralność, a także integralność osoby, która nią kieruje, jest sprawą zasadniczą dla jakości działania państwa - podkreślił.
Kucharczyk: to nie świadczy dobrze o naszych służbach
Grażyna Kopińska z Fundacji im. Stefana Batorego, zastanawiała się jak ktoś taki jak Marian Banaś - z zawodu prawnik i od lat urzędnik - "mógł doprowadzić do tego, że można mówić o nim, o jego działalności, jego majątku, w kontekście jakiejś działalności nielegalnej, powiązanej z osobami, które były skazane". - Przecież musi mieć świadomość, że będąc osobą na tak wysokim stanowisku, będzie prześwietlany - dodała.
- Pół miliona osób co roku składa takie oświadczenie (majątkowe - red.), z tego około 150 tysięcy jest sprawdzanych, z czego tylko 145 (osób - red.) w zeszłym roku pozostało poddanych gruntownej kontroli. To jest taka sytuacja, że rzeczywiście CBA widzi problem. Wśród tych 145 osób jest osoba, która została wybrana na szefa NIK-u - zauważyła.
- Trudno nie oprzeć się przywołaniu takiego słynnego wyrażenia sprzed jeszcze poprzednich wyborów parlamentarnych o "państwie z tektury". Kiedy słyszymy, że tego typu informacje zostały pominięte w procesie weryfikacji kandydata na tak ważne stanowisko, jednego z najważniejszych urzędników, to zastanawiamy się, jak w Polsce działają służby, których obowiązkiem jest szybkie wykrycie tego typu potencjalnych konfliktów interesów, niejasności - mówił dr Kucharczyk. Dodał, że "to nie za dobrze świadczy o jakości naszych instytucji, które mają przeciwdziałać różnego rodzaju patologiom w życiu publicznym".
"Ktoś, kto zajmuje tak ważne pozycje w państwie musi absolutnie sprawdzić wszystko"
Zdaniem Kopińskiej, urzędnicy skarbowi raczej nie kontrolowali pokazanego w reportażu hotelu, w którym nie wydaje się paragonów fiskalnych. - Nie wydaje mi się, żeby to była jednorazowa sytuacja, która spotkała ekipę TVN-u, że nie wydano rachunku - dodała.
Wskazała, że wynajmowanie pokoi na godziny, w powiązaniu z innymi informacjami o działalności krakowskiego hotelu, "nie wygląda normalnie".
- To nie jest uczciwe, przejrzyste państwo. To zadziwiające, co oglądamy. Rozumiem, że to jest tak wysoko postawiona osoba, że musimy ważyć słowa. Ta informacja, że w ciągu trzech lat syn pana ministra pracuje w trzech różnych instytucjach, które są instytucjami państwowymi, to wszystko razem stwarza obraz braku przejrzystości w decyzjach podejmowanych przez władze tego państwa - oceniła.
Według Kopińskiej, "ktoś, kto zajmuje tak ważne pozycje w państwie musi absolutnie sprawdzić wszystko". - Musi być pewien, że nic co mogłoby zaszkodzić jego wizerunkowi, nie tylko jako osoby, ale też instytucji, jaką reprezentuje, nie ma miejsca - powiedziała.
- Domniemanie niewinności jest elementem procesu karnego, ale w przypadku, kiedy szukamy osób na tak ważne stanowiska jak minister finansów czy szef NIK-u, raczej ciężar wykazania, że jest się poza wszelkimi zarzutami spoczywa na samym kandydacie i osobach, które wspierają go politycznie w drodze na to stanowisko - ocenił Kucharczyk.
Autor: tmw/adso / Źródło: Superwizjer TVN, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24