Gen. Czaban był szefem szkolenia sił powietrznych w latach 2007-2010. W tym czasie doszło do dwóch katastrof lotniczych - wojskowej CASY pod Mirosławcem i rządowego Tu-154M pod Smoleńskiem. W obydwu przypadkach komisje badający przyczyny wypadków wskazały na błędy w szkoleniu pilotów, którzy siedzieli za sterami maszyn.
Gen. Czaban nie ma sobie jednak nic do zarzucenia. Mówił o tym w poniedziałkowej rozmowie z reporterem programu "Polska i Świat". Oficer podkreślał w niej również, że starał się pozyskać dodatkowe środki na szkolenia. - W sumie przez trzy lata pism w tej sprawie napisałem grubo ponad dwieście - przekonywał.
Symulatory? Niepotrzebne
Tymczasem jeszcze przed rokiem generał przekonywał, że systemowi szkoleń nie można nic zarzucić. - Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że mamy narodowy system szkolenia na wszystkich typach samolotów, z wyjątkiem F-16 - mówił Czaban dwa tygodnie po katastrofie smoleńskiej.
W czerwcu 2010 r. bronił także decyzji o rezygnacji ze szkoleń pilotów na symulatorach. Brak takich ćwiczeń - jak wynika z raportu Millera - był jednym z czynników, które przyczyniły się do katastrofy smoleńskiej. - Te symulatory nie spełniają naszych wymagań - argumentował gen. Czaban.
Kpt. Robert Zawada, były pilot wojskowy i sejmowy ekspert lotniczy ubiegłoroczne wypowiedzi gen. Czabana komentuje krótko: - W zeszłym roku pan generał mówił rzeczy, od których włosy jeżyły mi się na głowie.
"Patologie"
W raporcie komisji Millera, jako winnych złego wyszkolenia pilotów w 36. Specpułku wymienia się szefa szkolenia pułku, dowódców eskadr i dowódcę zespołu lotniczego. General Czaban odpowiadał za szkolenia w całych Siłach Powietrznych. Nadzorował zatem szkolenie także w Specpułku. - Nie chciałbym wymieniać nikogo z nazwiska, ale zaniedbania, a nawet patologie były tam od lat - mówi mjr Arkadiusz Szczęsny, były pilot.
Dziś generał Czaban jest asystentem szefa Sztabu Generalnego ds. Sił Powietrznych. Szefem szkolenia przestał być w zeszłym roku. To jednak za jego czasów tolerowane były sytuacje, w których piloci Tu-154 ćwiczyli na ziemi, w zasłoniętych kabinach. Trudno było to nazwać symulacją lotu, w najmniejszym stopniu nie umożliwiało to ćwiczenia sytuacji ekstremalnych. Takich jak ta w Smoleńsku.
Po zmianie szefa szkolenia sił powietrznych szkolenia na symulatorach wróciły.
KONFERENCJA KOMISJI MILLERA MINUTA PO MINUCIE CZYTAJ CAŁY RAPORT MILLERA
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN