Janusz Palikot ostro dystansuje się od wypowiedzi kandydata na prezydenta Lublina Zbigniewa Wojciechowskiego, który sugerował, że dostawał od posła polityczne propozycje. - To nieprawda. A Wojciechowski ma dwa wyjścia: może strzelić sobie w łeb albo zrezygnować z publicznego funkcjonowania - napisał Palikot.
19 września na konferencji prasowej Zbigniew Wojciechowski mówił między innymi: - Sondowano też, czy byłbym w stanie związać się z tworzoną partią lidera lubelskiej PO [Janusza Palikota - red.] Ale z tego typu ruchem byłoby mi zupełnie nie po drodze.
Dzień później w specjalnym oświadczeniu Palikot ostro zaprzeczył, jakoby polityk otrzymał od niego jakiekolwiek propozycje.
"Może sobie strzelić w łeb"
- Fantasmagorie snute przez Zbigniewa Wojciechowskiego całkowicie dyskredytują go jako polityka i potencjalnego kandydata w jakichkolwiek wyborach, samorządowych również. Wypowiedzi o rzekomych propozycjach traktuję jako prymitywne chwyty marketingu politycznego, którymi Wojciechowski, być może we współpracy z nieudolnymi specjalistami od public relations z Prawa i Sprawiedliwości chciał wzmocnić zainteresowanie swoją osobą i osłabić jedyną, najlepszą kandydaturę na Prezydenta Lublina, kandydaturę Krzysztofa Żuka, którą gorąco popieram - napisał.
Ponadto złożył lubelskiemu politykowi inną propozycję: - W moim osobistym odczuciu Zbigniew Wojciechowski, który w licznych swoich zachowaniach nawiązuje do legendy piłsudczyskowskiej, po takim falstarcie kampanii wyborczej ma dwa wyjścia: historyczne, nawiązujące do tradycji obozu Józefa Piłsudskiego, czyli strzelić sobie w łeb, albo bardziej współczesne, zrezygnować z publicznego funkcjonowania i zachować resztki honoru, bo twarz ma się tylko jedną - dodał.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24