Lekarze - tak jak zapowiadali - w ramach protestu nie wpisują na recepty numerów PESEL, aptekarze jednak, mimo zgody ministerstwa, boją się ich dopisywać a cierpią pacjenci, którym nie dostają zniżki na leki - pisze "Życie Warszawy". Lekarze protestują już 54 dni - dziś mają zadecydować, co dalej ze strajkiem.
- Naprawdę nie ma powodu do obaw - zapewnia aptekarzy NFZ, tłumacząc że ekspertyzy prawne potwierdzają, że farmaceuci mogą uzupełniać recepty numerami PESEL. Resort zdrowia deklaruje nawet pomoc tym, których spotkałyby za to jakieś nieprzyjemności. Farmaceuci jednak boją się problemów. - Prawo jasno określa, że PESEL na receptach mają obowiązek wpisywać lekarze. Teraz protestują, a cała odpowiedzialność spada na farmaceutów – żali się prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Andrzej Wróbel.
Dziś lekarze mają podjąć decyzję w sprawie dalszego protestu. W Łodzi zbiera się krajowy komitet protestacyjny Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Protest trwa już 54 dni i jak na razie nie widać szans na rozwiązanie konfliktu. Obie strony nie chcą ustąpić i impas trwa. W poniedziałek lekarze zawiesili rozmowy z rządem.
Powodem zawieszenia rozmów jest brak jakichkolwiek propozycji ws. płac minimalnych w układach zbiorowych - mówił Tomasz Underman z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Wiceminister zdrowia Bolesław Piecha twierdzi, że strajkujący i ministerstwo zdrowia nie znalazły się w punkcie wyjścia. Wskazuje, że lekarzom zostały przedstawione takie rozwiązania prawne, które w większości spełniają postulaty środowisk medycznych. Dodaje również, że początkowo roszczenia związków zawodowych dotyczyły gruntownej reformy służby zdrowia. - Teraz ich żądania dotyczą jedynie kwestii finansowej i miałyby być spełnione kosztem pacjenta - podkreśla.
Zwiększyć podatki, albo ograniczyć wydatki w innych dziedzinach - twierdzi wiceminister. - A na płace minimalne będzie potrzebnych około 14 milionów złotych - wylicza.
Z kolei Marek Underman z OZZL zarzuca ministerstwu indolencję, brak decyzyjności a nawet chęci podjęcia decyzji. - Nasz protest jest aksamitny. Politycy chcą, żeby ucierpiał pacjent, aby móc nas atakować - mówił Underman. Według niego, teraz OZZL chce rozmów bezpośrednio z premierem: - Premier mówił o płacach minimalnych, więc tylko z nim podejmiemy negocjacje. Chociaż rozumiemy, że teraz pan premier ma całą Polskę na głowie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24