- Oświadczenia Białego Domu ws. wypowiedzi prezydenta Baracka Obamy nie zamykają sprawy - skomentował Adam Daniel Rotfeld. B. szef MSZ, który był bezpośrednim świadkiem wpadki Baracka Obamy, pochwalił szybką reakcję polskich służb dyplomatycznych.
- Wystąpienie premiera Donalda Tuska i list prezydenta Bronisława Komorowskiego będą wymagały reakcji. Chodzi o to, żeby to się nigdy więcej nie zdarzyło - powiedział Rotfeld w środę dziennikarzom w Warszawie. Jego zdaniem nie zamyka sprawy dotychczasowa reakcja Białego Domu, który wydał dwa oświadczenia z wyrazami ubolewaniem z powodu użycia przez Obamę sformułowania "polskie obozy śmierci" podczas wtorkowej uroczystości pośmiertnego uhonorowania Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności. W żadnym nie padło słowo "przepraszam".
- To jest uroczystość protokolarna, na której nie ma miejsca na protesty - tłumaczył Rotfled. - Usłyszałem tę pomyłkę i w związku z tym natychmiast podszedłem do ambasadora USA w Warszawie i powiedziałem mu, że to jest sprawa, która wymaga natychmiastowej reakcji - relacjonował.
Wyraził przy tym uznanie dla ambasadora Polski w USA Roberta Kupieckiego. - On natychmiast zareagował w sposób niezwykle profesjonalny. Ja również zrobiłem to, co mogłem zrobić w tym momencie. Mianowicie było spotkanie zorganizowane przez polską ambasadę z grupą ok. 200 przedstawicieli elit amerykańskich, na którym wyraziłem pogląd w tej sprawie - powiedział b. szef MSZ.
"Rzadko się zdarza"
Podkreślił też, że wydanie w tej sprawie oświadczenia przez Biały Dom - największego mocarstwa świata - wymagało wykonania ogromnej pracy dyplomatycznej. - Podjęto szereg działań, które dały taki efekt, co się rzadko zdarza, że w dwie godziny po wystąpieniu prezydenta w dwóch odrębnych oświadczeniach Biały Dom zdystansował się, powiedział, że jest to niefortunna pomyłka, przejęzyczenie - mówił Rotfeld. Biały Dom wydał dwa oświadczenia, w których wyraża ubolewanie i podkreśla, że słowa Obamy były przejęzyczeniem.
Rotfeld zwrócił także uwagę, że w tej sprawie naprawdę istotne jest pisemne uzasadnienie przyznania Medalu Wolności Karskiemu. - Wszystko jest w nim prawidłowe, tak jak powinno być, czyli to, że Jan Karski poinformował świat o zbrodniach hitlerowskich na terenie Polski - zauważył. Dodał, że przemówienie prezydenta USA było prawdopodobnie przygotowane przez ludzi z Białego Domu i nikt znał go wcześniej.
"Może okazać się korzystne"
B. szef MSZ wyraził nadzieję, że pomyłka Obamy "w ostatecznym rachunku doprowadzi do tego, że takie rzeczy się nigdy więcej zdarzać nie będą". - Być może to się okaże korzystne z punktu widzenia tego, na czym nam zależy, czyli na szerzeniu prawdy o tym, że Polska była krajem okupowanym i na terytorium Polski były koncentracyjne obozy śmierci założone przez Niemcy hitlerowskie. I w tych obozach siedzieli Polacy, a nie były to obozy polskie - podsumował Rotfeld.
Autor: kcz/k / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA